Lubię dostawać prezenty, te kosmetyczne szczególnie. Cieszę się ogromnie jeśli trafiają w mój gust. Gorzej ma sprawa się jeśli są przypadkowe, nieprzemyślane.
Jakiś czas temu dostałam w prezencie całą serię dermokosmetyków Tołpa: dermo face, provivo 35+.
Chcę dzisiaj trochę przybliżyć Wam te kosmetyki. Seria zaliczana jest do tzw. dermokosmetyków.
„Dermokosmetyki to kompleksowa pielęgnacja wszystkich obszarów skóry z problemami kosmetyczno-dermatologicznymi. Dzięki zawartości naturalnych i delikatnych składników, kosmetyki przyspieszają procesy regeneracji i przywracają równowagę skórze. Wszystkie preparaty zostały poddane specjalistycznym badaniom dermatologicznym, tak by zaoferować Państwu produkt najwyższej jakości. Oferta dermokosmetyków uwzględnia potrzeby każdego rodzaju skóry wrażliwej, wystarczy dobrać odpowiedni dermoprogram.”
No to już trochę wiemy o co chodzi z tymi dermokosmetykami.
Twórcy serii tak piszą:
„Tworząc dermokosmetyki tołpa®: dermo face myśleliśmy o wymagających osobach, które chciałyby wiedzieć co kupują i mieć pewność, że ich dermokosmetyk to dobra inwestycja. Istotne było także dla każdego z nas to, by znajdowało się w nim tylko to, co potrzebne i ważne. A informacje na opakowaniu by były jasne i przejrzyste.
Jasne, że staramy się być ekologiczni i dbamy o to, aby opakowania w całości nadawały się do recyklingu. Ale nie chcemy nikomu wmawiać, ze stosując dermokosmetyki z naturalnymi składnikami można przenieść się na „łono natury”. Dla nas najważniejsza jest skuteczność. Więc wybraliśmy aluminiowe tuby, dzięki czemu nasze kremy dłużej zachowują swoje działanie.
To prawda, że nasze dermokosmetyki są hypoalergiczne i bezpieczne dla skóry wrażliwej. Że tworzymy je ze składników absolutnie niezbędnych. A opracowując poszczególne receptury chcielibyśmy jak najlepiej wykorzystywać regenerujące właściwości torfu i borowiny.”
Dużo tych cytatów od producenta. Jasne i logiczne podejście do sprawy. Dla mnie w tych opisach nie ma zbędnych słów.
Jak wspomniałam zostałam obdarowana serią dermo face, provivo 35+.
W jej skład wchodzą:
1. krem przywracający młodość skóry, lekki 40 ml
2. krem przywracający młodość skóry, bogaty 40 ml
3. krem przywracający młodość skóry pod oczy 10 ml
4. serum przywracające młodość skóry 25 ml
Seria ta przeznaczona jest do pielęgnacji skóry wrażliwej, po 35 roku życia, z drobnymi zmarszczkami i oznakami zmęczenia.
Pasuję do tej charakterystyki. Zmarszczki są, wiek odpowiedni i zmęczenie także jest.
Nie rzuciłam się na cała serią od razu. Mam trochę kosmetyków do zużycia, ale po krem po oczy sięgnęłam zaraz. Wiązałam z nim wielkie nadzieje.
Krem przywracający młodość skóry pod oczy – stwierdziłam, że będzie idealny dla mnie.
Producent obiecuje:
„Przywraca zdolności regeneracyjne skóry wokół oczu, spowalnia proces starzenia i pobudza ją do odnowy. Wygładza zmarszczki, odbudowuje mikrouszkodzenia DNA, nawilża i uelastycznia skórę. Redukuje opuchnięcia powiek i rozjaśnia cienie pod oczami.
Rezultat:
•odmładza skórę o 5 lat po 4 tygodniach stosowania
•redukuje uczucie ciężkich powiek i rozjaśnia cienie pod oczami
•zwiększa nawilżenie skóry o 60% zaraz po zastosowaniu
•widocznie wygładza skórę wokół oczu i poprawia koloryt
Małe wielkie składniki:
torf tołpa®, ekstrakt z tarczycy bajkalskiej, ekstrakt z hibiskusa, ekstrakt z senesu wąskolistnego, skwalen.”
Moja opinia:
Zacznę od opakowania. Kartonik utrzymany w kolorystyce stalowo-białej. Zapełniony maksymalną ilością informacji! Rozkładamy kartonik i … wewnątrz także garść przydatnych informacji. Podoba mi się styl, w jaki zostały napisane. Za takie podejście należy się firmie wielkie uznanie.
A działanie? Konsystencja jest lekka, dobrze się wchłania, nie pachnie. Przez cztery tygodnie zużyłam ¾ opakowania. Po tygodniu zauważyłam, że zmarszczki wyraźnie się wygładziły. Muszę przyznać, że ten krem zadziałał trochę inaczej niż wszystkie, które do tej pory stosowałam. Po niektórych kremach miałam wrażenie jakby skóra wokół oczu była odrobinę „napompowana”. Zmarszczki oczywiści znikały, ale skóra wokół oczu wydawała mi się napuchnięta. W przypadku tego kremu zaobserwowałam zupełnie coś innego. Zmarszczki zostały niejako „wyprasowane”. To działanie bardzo mi się spodobało.
Drugim problemem, z którym ten krem miał się rozprawić są cienie pod oczami. I tutaj totalna porażka. Niestety moje cienie nie zniknęły. Muszę przyznać, że to mój wielki problem. Na razie nie jest rozwiązany.
I jeszcze kilka słów na temat składu. To prawda, że nie ma w tym kremie silikonów, oleju parafinowego, PEG- ów. Są niestety konserwanty (parabeny).
Mam wobec tego kosmetyku mieszane uczucia. Zmarszczki wygładzone, cienie pod oczami nie zniknęły. Z jednej strony torf, ekstrakty roślinne i skwalen a z drugiej wszystko to, czego w kosmetykach nie lubię czyli parabeny. Jeśli chodzi o konserwanty to tylko krem pod oczy je zawiera. Na koniec tego przydługiego postu jeszcze jeden cytat na temat aluminiowej tuby. „Nie bez powodu umieściliśmy ten krem w aluminiowej tubie. Bo takie opakowanie nie zasysa powietrza i bakterii. I dzięki temu krem jest dłużej bezpieczny.”
Znacie kosmetyki Tołpa? Macie takie kosmetyki, o których do końca nie wiecie, co myśleć?
Z czasem sięgnę po pozostałe kremy z serii dermo face provivo 35 +. Może zrobią na mnie lepsze wrażenie.