Dla Was piszę

23 października 2016

Relaksujący balsam do stóp Naturativ


Pod koniec wakacji poczyniłam zakupy w sklepie Naturativ. Tak jak wcześniej wspominałam nie było mi po drodze z kosmetykami Pat&Rub. Ale po d nową marką? Czemu nie?

Na pierwszy ogień poszedł Relaksujący balsam do stóp. Maje stopy dużo ode mnie oczekują. Nie zadowolę ich jakąkolwiek pielęgnacją. Musi być konkretna i systematyczna.  Czy nowy balsam się sprawdził?



Oto ci pisze producent:

„Pachnie relaksująco trawą cytrynową i kokosem. Balsam do Stóp z serii Relaksującej przynosi ukojenie dla stóp i regeneruje skórę. Wreszcie koniec kłopotów, dzięki temu kosmetykowi naturalnemu poradzisz sobie z szorstką i suchą skórę stóp.  Balsam doskonale sprawdza się również w pielęgnacji kolan i łokci.


Balsam do Stóp NATURATIV odnawia oraz regeneruje skórę spierzchniętą i popękaną. Usuwa twardy naskórek, wygładza, nawilża. Łagodzi podrażnienia. Olejek z trawy cytrynowej działa łagodząco i oczyszczająco.



Kompozycja:

masło shea* – nawilża i zmiękcza

masło awokado* – natłuszcza i regeneruje i chroni przed czynnikami zewnętrznymi

ekstrakt z rozmarynu* – działa antyseptycznie i ujędrniająco

ekstrakt z zielonej herbaty* – działa przeciwzapalnie, zwalcza wolne rodniki

olejek z trawy cytrynowej* – poprawia wygląd skóry: wygładza i oczyszcza

naturalna witamina E* – wygładza, ujędrnia, natłuszcza i nawilża

witamina A – regeneruje, stymuluje, odżywia

mocznik - nawilża i zmiękcza naskórek

inne roślinne substancje natłuszczające i  nawilżające*

*surowce naturalne i z certyfikatem ekologicznym


Składniki / Ingredients:

Aqua, Caprylic/Capric Triglyceride, Decyl Cocoate, Butyrospermum Parkii , Urea, Glycerin*, Camellia Sinensis (Green Tea) Leaf Extract, Persea Gratissima (Avocado) Oil*, Hydrogenated Vegetable Oil, Glyceryl Stearate, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Extract, Cetearyl Alcohol, Cetearyl Glucoside, Stearic Acid, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Parfum, Sodium Phytate, Tocopherol (mixed), Beta-Sitosterol, Squalene, Retinyl Palmitate, Cymbopogon Citratus Herb Oil, Citral, Geraniol, Limonene, Linalool, Isoeugenol, Citronellol

*) Certyfikowane składniki organiczne”



Moja opinia:

Moje stopy wymagają systematyczności. Jeśli opuszczam się w pielęgnacji (obowiązkowo krem wieczorem) moje stopy mszczą się na mnie okrutnie. Szybko przesusza mi się skóra i do tego boleśnie pęka. Z moją systematycznością bywało różnie. Balsam ten pomógł mi w kwestii codziennego nawyku smarowania stóp. Ten zapach! Kokos i trawa cytrynowa tworzą harmonijną kompozycję zapachową. Rześką i słodką jednocześnie. Zapach ten to uosobienie beztroskich wakacji. Z wielką przyjemnością stosuję ten balsam. To właśnie zapach wyrobił we mnie chęć systematyczności. Relaks w pełni uzasadniony. Miałam już wiele kosmetyków do stóp. Ten wybija się na czoło top listy. Zapach to jedno. Działanie jest takie jak opisał producent. REGENERUJE. 


Balsam zamknięto w poręcznej butelce o pojemności 100 ml z dozownikiem air-less . Grafika miła dla oka, świeża i czysta. Taka jak Natura. Ten balsam z pewnością jeszcze nie raz będzie dbał o moje stopy. Mnie opakowanie wystarczyło na prawie dwa miesiące codziennego używania.  Przed moimi stopami kolejne balsamy od Naturativ. 



Przypuszczam, że wiele z Was doskonale zna ten balsam z czasów kiedy był dostępny pod marką Pat&Rub. Pewnie tak jak ja zastanawiacie się o co chodzi z tymi markami. Bo raz Pat&Rub, a teraz Naturativ. Więcej informacji znajdziecie na stronie http://www.ocochodzizpatandrub.pl/
Mnie zdecydowanie bardziej odpowiada marka Naturativ. A Wam?

20 października 2016

Makijażowe nowości - Kwiatowe cienie do powiek Zuii



Wymarzone, wytęsknione, wyczekane … Kwiatowe cienie Zuii są już moje! 


Wybrałam paletkę Summer (wrzosowo-różowe). Kiedy pierwszy raz zobaczyłam cienie do powiek tej marki na stronie Naturativ oczy mi się uśmiechnęły. 


Moje powieki zapragnęły ich bardzo. Z czystej ciekawości. Zaintrygował mnie skład. 



Formuła cieni do powiek, pudru i różu Zuii oparta jest na sproszkowanych płatkach róży damasceńskiej, jaśminu i rumianku. W składzie nie ma pudru ryżowego, nie mówiąc o talku. No i jak nie ulec kwiatowej pokusie?


Dzisiaj napawam się pięknem tego makijażowego cudeńka. Czarna, elegancka kaseta zawiera cztery cienie po 1,5g. Fotografia nie oddaje w pełni barw. Najjaśniejszy cień do śmietana, najciemniejszy to jasne kakao z nutą wrzosu. I jeszcze dwa różowe cienie. Trudno opisać ich barwę. Subtelne i stonowane. Bardzo mi się podobają. A jutro rano próba generalna. 


Ciekawe jak spiszą się przez cały długi dzień?

16 października 2016

Projekt Denko Marzec - Wrzesień 2016 - Hydrolaty i toniki



Kolejne wielkie denko z ostatnich miesięcy to toniki. Tonik do dla mnie kosmetyk niezbędny. Używam toników czyli kosmetyków złożonych i prostych hydrolatów. Nikomu nie trzeba tłumaczyć jaka jest różnica między tymi kosmetykami. Lubię oba kosmetyki, toniki i hydrolaty. 



Wśród tych ostatnich mam swoich ulubieńców. Kupuję hydrolaty z EcoSpa. Hydrolat geraniowy posiada właściwości tonizujące i odżywiające. Hydrolat neroli działa uspokajająco i relaksująco, rozładowuje napięcie. Lekko ściąga skórę. Hydrolat z kadzidłowca uwielbiam. Ma on właściwości przeciwzapalne, sprzyja wzmocnieniu i regeneracji naczyń krwionośnych. Zapobiega podrażnieniom. Pięknie pachnie. Ideał dla nie młodej już cery.   



Wśród hydrolatów nie sposób nie wspomnieć o wodzie różanej. Woda różana Pukka jest wyjątkowej jakości. Od wieków wody różanej używa się do pielęgnacji skóry. Znana jest ze swoich właściwości odżywiających,  chłodzących i matujących cerę. Zapach róży damasceńskiej jest zniewalający. Pokuszę się o twierdzenie, że Pukka wytwarza najlepszą wodę różaną na świecie. 

Jeśli chodzi o toniki to odkryłam kilka perełek. Niezrównany jest tonik Isvara Organics. Nie ma w nim żadnej wody. Tylko hydrolaty. Oczar, róża, rumianek, lipa, jaśmin. Całość przyprawiono olejkami eterycznymi. Geranium, cytryna, kadzidło i mirra to wyjątkowo piękna kompozycja. Ten tonik bardzo dobrze służył mojej cerze. 
Zupełnie przypadkowo stałam się wielbicielką lawendy. Tak sobie myślę, że wśród osób wybierających naturalną pielęgnację nie ma takiej, która prędzej czy później nie pokochałaby lawendy. O jej zaletach powstały dzieła. Ja dałam uwieść się lawendzie. Nawilżający tonik lawendowy Avalon Organics przypadł mi do gustu. Jego recenzja tutaj.


A na koniec prawdziwe cudo – Mgiełka nawilżająca z wody z lodowca Aubrey Organics. Na wodę mineralną z lodowca jako kluczowy składnik patrzyłam z przymrużeniem oka. Woda to woda. I jeszcze te liposomy z wody źródlanej z lodowca. Pomyślałam, że to zwykły chwyt marketingowy zwłaszcza, że producent obiecuje 8-godzinne nawilżenie. Jakież było moje zdziwienie kiedy słowa producenta o nawilżeniu na mojej cerze się sprawdziły. Chylę czoła przed Aubrey Organics. Nigdy dotąd  nie używałam toniku, który tak nawilża skórę. Nie wierzycie? Nie pozostaje Wam nic innego jak wypróbować mgiełkę. Z pewnością będę wracać do tego kosmetyku.  
Toniki i hydrolaty udały mi się. Nie trafiłam na żaden bubel. Wszystkie o dobrych składach. I najważniejsze, że służyły mojej cerze.
Jakie są Wasze ulubione toniki i hydrolaty?

9 września 2016

Projekt Denko Marzec - Sierpień 2016 - Pachnidła



Powrót do regularnego blogowania postanowiłam rozpocząć od wielkiego denka, bo za sześć minionych miesięcy.  Wierna jestem  wyznaczonym celom – mniej zakupów, więcej rozsądnej pielęgnacji. Ale jak tu ogarnąć taką górę zużytych opakowań? Na miesiące nie podzielę pustych opakowań, bo najzwyczajniej w świecie już nie pamiętam co i kiedy się skończyło.


Będzie inaczej. Dzisiaj część pierwsza wielkiego denka – pachnidła. Perfumy, wody toaletowe, mgiełki, dezodoranty. To także najmniej naturalna grupa. A wszystko przez perfumy. 


Zacznę jednak od dezodorantów. Przez ostatnie pół roku towarzyszyły mi dezodoranty w kremie Schmidt’s.  Składy identyczne poza olejkami eterycznymi. Bergamotkę z limonką uwielbiam. Ta wersja zapachowa najbardziej mi się podoba. Recenzja tutaj. Ylang-ylang z nagietkiem dla mnie to wielkie zapachowe rozczarowanie. 


Lubię kwiatowy ylang-ylang, ale w tym dezodorancie okazał się on totalną porażką. Sam dezodorant oczywiście dobrze się sprawdził. Ale ten zapach? Nie dla mnie.

Nigdy nie przypuszczałam, że będę pisać słowa uwielbienia dla lawendy. Już drugie lato pachniałam Blu Lavender od Acca Kappa (recenzja). Wrócę do tego zapachu. 


Wiosną miałam krótki epizod z Jardin de vie Grenade Weledy. Lekki, świeży, radosny, musujący zapach. Szkoda tylko, że nie okazał się trwały . Tak jak wiosna, ulotny. Atutem tej wody jest to, że do jej wytworzenia użyto olejków eterycznych. 


O Ambre Precieux Florame pisałam (klik). Idealny zapach na zimę i jesień. 


Z pewnością jeszcze wrócę do zapachów La Collina Toscana. Bergamotka, anyż, kadzidło w urzekającej, eleganckiej formie. Bardzo dobrze nosiło mi się Rocca della Signoria. 


Na koniec zapachowych przygód nawilżająca mgiełka do ciała Granat Bio2You. Zapragnęłam czegoś lekkiego na czas letnich upałów. Porażka całkowita. Uczuliła mnie ta mgiełka. Pewnego piątkowego popołudnia przed wyjściem z pracy spryskałam sobie dekolt mgiełką. Chciałam świeża i pachnąca wrócić do domu. Poczułam ogień. Straszliwy rumień i bąble. Nawet nie chcę wspominać. Mgiełka trafia do kosza mimo, że została tylko jeden raz użyta. Na produkty Bio2You nie chcę nawet patrzeć.
Tak wyglądało moje pachnące półrocze.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...