Dla Was piszę

29 lipca 2012

Moja rodzina Planete Bleue

Ekologiczne środki czystości często goszczą na moim blogu. Wielokrotnie wspominałam, że dla mnie życie w zgodzie z Naturą oznacza także czysty ekologicznie dom.  Staram się wybierać  środki czystości oparte na naturalnych składnikach, pozbawione chloru , fosforanów i innych rzeczy, które zdrowiu nie służą.  Dzisiaj chciałabym przedstawić  Wam moją rodzinę Planete Bleue.


Oto, co przeczytamy o marce:
„Francuska firma Planete Bleue jest producentem organicznych środków czystości. Cała gama produktów jest w 100% naturalna i ekologiczna, wszystkie produkty posiadają certyfikat Ecocert.
Planet Bleue gwarantuje:
- 100% naturalne pochodzenie wszystkich składników
- Profesjonalne działanie przy zachowaniu efektywności ekologicznej
- 100% środków powierzchniowo czynnych pochodzenia roślinnego
- 100% naturalne zapachy
- Wszystkie produkty są kontrolowanie przez Ecocert
- Nie zawierają konserwantów, GMO, sztucznych barwników
- Nie są testowane na zwierzętach
Produkty Planete Bleue to nowa w 100% naturalna i ekologiczna jakość  w Twoim domu !”
W moim domu używam sześciu produktów tej marki.

·         Ekologiczny płyn do czyszczenia parkietów
·         Ekologiczny płyn do czyszczenia podłóg
·         Ekologiczny płyn do mycia szyb  i szklanych powierzchni
·         Ekologiczny spray do czyszczenia i dezynfekcji kuchni 5w1
·         Ekologiczny spray do czyszczenia i dezynfekcji  wszystkich powierzchni  5 w 1
·        Ekologiczny spray do czyszczenia i dezynfekcji  łazienki 5 w 1

Trochę tego jest.  Jeden z tych płynów trafił do mnie przypadkowo. Pozostałe były świadomym wyborem.  Pozwalają cieszyć się czystym i zdrowym domem.  W następnych postach spróbuję przeanalizować ich składy i działanie szczegółowo.
A może znacie już Planete Bleue?


22 lipca 2012

"Tajemnica Prezbitera. Śladami papieskiego emisariusza z Wenecji do Etiopii." Nicholas Jubber

Latem zwykliśmy podróżować. Kto tylko może wyrusza w podróże. A kto nie może ... temu proponuję podróż literacką. Proponuję wyprawę „śladami papieskiego emisariusza z Wenecji do Etiopii”.


Przemierzymy Włochy, Turcję, Bliski Wschód i spory kawałek Afryki. Podróż zakończymy w Addis Abeba. Przewodnikiem naszym będzie Nicholas Jubber.

A oto inspiracja naszej wakacyjnej podróży:

„W XII w. w Europie Zachodniej pojawił się list adresowany do cesarza Bizancjum. Autor epistoły – Prezbiter Jan, „najwyższy władca” – opisywał swoje wspaniałe chrześcijańskie królestwo, które utożsamiono z rajem. Papież Aleksander III, zaintrygowany mityczną krainą, napisał list do Jana. Posłańcem uczynił swojego medyka – Mistrza Filipa. Choć nikt tak naprawdę nie wiedział, gdzie znajdowało się królestwo tajemniczego monarchy ani czy w ogóle istniało, Mistrz Filip nie dał się zniechęcić. Wyruszył z Wenecji i… ślad po nim zaginął.

Kilkaset lat później Nicholas Jubber znajduje kopię listu Aleksandra III, a potem – zafascynowany średniowieczną historią – po-stanawia dokończyć misję Mistrza Filipa i po ponad ośmiuset latach dostarczyć papieski list do adresata. Zaczyna swą podróż w Wenecji, a kończy w Etiopii. Po drodze w zabawny, oryginalny, a czasami nawet ekscentryczny sposób opisuje obyczaje, ludzi, zagmatwaną historię miejsc, jakie odwiedza, oraz próbuje zrozumieć sens dawnej legendy.”


Jedziecie z Nicholasem i ze mną? Jesteśmy już w Libanie.
Powieść „Tajemnica Prezbitera” wydała Carta Blanca.

Pasta do zębów z witaminą B12 Sante

Należę do osób, które nie przywiązują się do jednego kosmetyku w danym rodzaju. Te ulubione rzeczywiście goszczą u mnie częściej. Lubię zmieniać, odkrywać coraz to nowe. U mnie z kosmetykami jest jak z dietą. Stawiam na różnorodność. Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam Pastę do zębów z witaminą B12 Dental Med Sante.



Oto czego dowiemy się czytając informacje zamieszczone na opakowaniu i dołączonej ulotce:
“Jedyna taka pasta do zębów w naturalnej pielęgnacji. Pielęgnuje i chroni zęby i dziąsła dzięki przetestowanemu kompleksowi działającemu: fluorek sodowy, ksylitol i bio-szałwia. Kombinacja fluorku sodowego i witaminy B12 daje potwierdzone działanie przeciwko zapaleniom dziąseł i zwalcza bakterie powodujące próchnicę. Zęby i przestrzenie międzyzębowe są łatwo i dokładnie myte dzięki kremowej strukturze pasty. Dodatek olejku miętowego daje przyjemny smak i świeży oddech.

Codzienne stosowanie Pasty do zębów z wit. B12, może likwidować szkody jakie wynikają z diety wegańskiej, wegetariańskiej i u starszych ludzi ze względu na słabe przyswajanie wit. B12. Pełnowartościowa witamina B12 zawarta w paście jest wchłaniana poprzez śluzówkę jamy ustnej do organizmu. Dzięki temu może likwidować lub wyrównać, przez codzienne użycie, niedobory witaminy B12.

Wynik testu przeprowadzonego przez Institute of Clinical Chemistry and Biochemistry, University of Magdeburg Germany, 2011: przy codziennym myciu zębów 2xdziennie przez 4 tygodnie, organizm jest zabezpieczony w 60% zapotrzebowania na witaminę B12.

Uwaga! Stosować u dzieci poniżej 6 roku życia pod kontrolą dorosłych. Brać na szczoteczkę do mycia zębów dziecka niewielką ilość pasty. Przy podawaniu dodatkowo fluorku sodowego skonsultować się z lekarzem prowadzącym.

- Efektywny Bio-Kompleks przeciwko próchnicy i kamieniowi nazębnemu.
- Bez syntetycznych barwników, środków zapachowych i konserwujących.
- Zawiera fluorek sodowy (1200ppm).
- Dla wegan

Sposób użycia:
Myć zęby dwa razy dziennie. Różowo-czerwony kolor pasty pochodzi od zawartości w niej naturalnej witaminy B12. Testy wykazały brak zafarbowania zębów.

Skład:
Gliceryn, Aqua (Water), Hydrated Silica, Maris Sal (Sea Salt), Xylitol, Disodium Cocoyl Glutamate, Sodium Cocoyl Glutamate, Algin, Salvia Officinalis (Sage) Leaf Extract, Sodium Fluoride, Cyanocobalamin, Aroma (Flavor), Limonene, CI 77891 (Titanium Dioxide), Xanthan Gum”






Moja opinia:
Z reguły wybieram naturalne pasty bez fluoru. Kupując tę pastę jakoś przegapiłam tę ważną informację. Skupiłam się na witaminie B12 i jej właściwościach przeciwzapalnych. Pasta ma piękny różowy kolor. Nie wpływa to w żaden sposób na zęby. Pachnie delikatnie miętą. Stosując tę pastę czułam suchość w ustach, pewnie to przez fluor. Pasta ta zawiera dwa moje ulubione składniki w pielęgnacji zębów, sól morską i szałwię. Czy witamina B12 jakoś u mnie zadziałała? Trudno to ocenić. Bardzo przyjemnie jednak stosowało się tę pastę. Uważam, że to dobra pasta. Czy jeszcze ją kiedyś kupię, nie wiem, bo preferuję te bez fluoru. Na uwagę zasługuje opakowanie tej pasty, na kartoniku zawarto wiele cennych informacji. Warto czytać to co chce powiedzieć nam producent. Jest to pasta certyfikowana.





A Wy jakie wybieracie pasty, z fluorem czy bez, klasyki z drogerii i aptek czy naturalne?

Uprzedzając pytania dodam, że pastę kupiłam w sklepie internetowym www.zdrowe-kosmetyki.pl
Dystrybutorem kosmetyków marki Sante w Polsce jest firma Helifarm. Na stronie www.helifarm.pl znajdziecie informacje gdzie można je kupić.



20 lipca 2012

Maska do włosów indyjski jaśmin - Organic Shop

Nadszedł czas na podzielenie się moją opinią na temat Maski do włosów Indyjski Jaśmin firmy Organic Shop Rus.

O masce tej przeczytamy:
“Maska do włosów na bazie organicznego ekstraktu Jaśminu i oleju Jojoba.
Ekspresowa maska do włosów nadaje włosom wspaniałą puszystość, gęstość i objętość.
Sposób użycia: nanieść maskę na wilgotne włosy. Rozdzielić równomiernie na całej długości. Zostawić na 1-2 minuty, a następnie zmyć wodą.
Skład:Aqua with infusions of Organic Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Organic Jasminum Officinale Flower Extract, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate, Behentrimonium Chloride, Cetyl Ether, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Canaga Odorata Flower Oil, Parfum, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Citric Acid.”

Moja opinia:
Kosmetyki przeznaczone do włosów, które tylko na chwilę mają gościć na włosach uważam za pewnien zbytek. Bo cóż może stać się z włosami przez tę krótką chwilę? Preferuję te produkty, które muszą być na włosach dłużej. Zrobiłam jednak duży wyłom w moich zasadach i kupiłam maskę do włosów, którą można trzymać tylko 1-2 minuty. Dlaczego zachowałam się tak irracjonalnie?


Skusił mnie zapach jaśminu. Lubię tę ciężką, zmysłową wręcz narkotyczną woń. Maskę więc kupiłam tylko dla zapachu. Chciałam, aby moje włosy po myciu pięknie pachniały.
W tym miejscu kilka słów o samej marce Organic Shop Rus.
Tworząc każdy produkt, ORGANIC SHOP starał się, podarować Wam emocje, delikatność i troskliwą pielęgnację. Dając prawdziwe zadowolenie z poprawy piękna swojego ciała. ORGANIC SHOP zatroszczył się o to, żeby przy wyborze produktów do pielęgnacji ciała, kierować się tylko własnymi życzeniami. Bezpieczeństwo i skuteczność są Wam zagwarantowane.
Każdy produkt serii ORGANIC SHOP spełnia trzy podstawowe wymagania: PROSTOTA, CZYSTOŚĆ, NATURALNOŚĆ.
Tylko to jest naprawdę potrzebne!
Prostota:
- Proste zestawienia naturalnych składników.
- Proste skuteczne receptury.
- Proste bezpieczne opakowanie.
Czystość:
- Bez parabenów, SLS, silikonów.
- Bez syntetycznych substancji zapachowych i barwników.
- Bez syntetycznych konserwantów i polietylenu.
Naturalność:
- Najbardziej naturalne receptury.
- Maksymalna zawartość naturalnych składników.
- Produkty zawierają certyfikowane organiczne ekstrakty i oleje.”
W tych słowach zawarto całą filozofię firmy.
Wróćmy jednak do maski.
Opakowanie proste jest. Plastikowe. Mocne, przeźroczyste pudełko z czarnym wieczkiem, z odpowiednimi informacjami, nic więcej nie trzeba. No i czas otworzyć opakowanie. Pierwszym moim wrażeniem było rozczarowanie. Nie poczułam żadnego jaśminu. Takiego przecież zapachu oczekiwałam. Poczułam zupełnie coś innego, woń bogatą i głęboką. Na początku miałam kłopot z jej identyfikacją. W składzie jest olejek ylang-ylang. Maska pachnie więc jak przebogate kwiatowe ciepłe perfumy. Nie jest to jednak zapach tak mocny jak samego olejku. Widocznie tak pachnie jaśmin i ylang-ylang.

Rozczarowanie zamieniło się w olfaktoryczny zachwyt. Oczarował mnie ten zapach. Konsystencja maski przypomina gęsty krem. Dobrze rozprowadza się na włosach. Spłukuje się też dobrze. Po wysuszeniu włosy nie są obciążone. Zyskują na objętości i dobrze się układają, nie elektryzują się. Maska jest wydajna. Przez trzy tygodnie zużyłam około 1/5 (przy włosach sięgających do ramion, mycie 2-3 razy w tygodniu). Jestem zadowolona z tej maski. Dobry naturalny skład, bez chemii, certyfikowane składniki w cenie 27 zł za 250 ml. Warto było.
Mam nadzieję, że znowu jaśminowa maska pokaże się w sklepie Kalina (kupiłam na www.kalina-sklep.pl).
Preferujecie odżywki do włosów czy takie szybkie maski? Macie swoje ulubione? A może któraś z Was już miała tę maskę, jakie wrażenia?

18 lipca 2012

Ekologiczny płyn do czyszczenia WC Sodasan

Środki czystości pojawiały się już w moich postach. Dzisiejszy post nie będzie kosmetyczny. Będzie o sprzątaniu ... toalety. Wybierając środki czystości staram się, aby były ekologiczne. Dotyczy to także płynu do czyszczenia wc. Od dłuższego czasu stosuję Ekologiczny środek do czyszczenia WC Sodasan.



O płynie tym przeczytamy:

„Przyjazny środowisku, środek bezwzględnie czyszczący kamień i zabrudzenia. Zawiera kwasek cytrynowy dzięki czemu zapewnia higieniczną świeżość w całej toalecie. Nie zawiera składników petrochemicznych. Dzięki praktycznej butelce ze skośną szyjką bez problemu sięga do trudno dostępnych miejsc pod wewnętrzną krawędzią sedesu.
Produkt jest wolny od enzymów i wszelkich fosforanów.

Skład:
aktywne substancje myjące (siarczany alkoholi tłuszczowych otrzymane z oleju kokosowego i cukrowe związki powierzchniowo czynne), etanol (alkohol), kwasek cytrynowy, ksantan, olejki eteryczne.”



Moja opinia:
Wybór ekologicznego środka czystości jest dla mnie oczywisty. Środek, którego używam ma być bezpieczny dla mnie i jak najmniej obciążać środowisko. Jeśli chodzi o wpływ na środowisko marka Sodasan tak odnosi się do tej kwestii:

„Wewnątrz firmy stale pracujemy nad poprawą ochrony środowiska. Przestrzeganie wszystkich wymogów i rozporządzeń w zakresie ochrony środowiska jest dla nas oczywiste.
Zasady naszej polityki związanej z ochroną środowiska są następujące: aktywna ochrona środowiska, jak oszczędne korzystanie z zasobów. Preferujemy surowce pochodzenia roślinnego z upraw ekologicznych. O ile są dostępne, stosujemy surowce pochodzące z tak zwanych krajów trzeciego świata z projektów FAIR-TRADE z upraw biologicznie kontrolowanych.
Dla pokrycia naszego pełnego zapotrzebowania na energię i związaną z nim emisję CO2, we współpracy z PRIMA-KLIMA e.V. finansujemy zalesianie lasów, czego wynikiem jest możliwość wykazania, że nasz zakład pracuje wyraźnie przy neutralnej wartości emisji CO2.”



Filozofia produktu jest dla mnie ważna. Nie można jest oddzielić od finalnego produktu.

A jak działa płyn? Spełnia swoje zadanie. Dobrze czyści sanitariaty (moja armatura łazienkowa ma 7 lat) . Kształt butelki to klasyk – butelka ze skośną szyjką. Konsystencja płynu jest dość gęsta, żelowa. Zapach jest świeży, przypomina trawę cytrynową. Najważniejszą kwestia jest dla mnie to, że nie ma w nim chloru i innych petrochemicznych składników. Firma zmieniała grafikę i kolorystykę opakowań. Dodano odrobinę zieleni na etykiety. W mojej ocenie to dobry certyfikowany płyn. W mojej łazience zagościł na stałe.




A Wy macie swoich faworytów? Czy eko produkt ma szansę zagościć w Waszych łazienkach?


15 lipca 2012

Podkład - fluid Lavera Trend sensitiv

Makijaż to moja codzienność. Jakoś nie potrafię wyobrażić sobie dnia bez makijażu, nawet bardzo minimalnego. Muszę więc mieć kredki, cienie, tusze, róże, pudry. Ale najważniejszy jest dobry podkład. Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam mój ulubiony podkład Lavera Trend sensitiv.
Oto słowa producenta:
Płynny make-up z ekologicznymi liposomami kwiatowymi stworzony specjalnie, aby sprawić, że nasza skóra jest gładka i delikatna. Pozostawia skórę zdrową i odżywioną. Korzystnie działające na nią ekologiczne oleje, takie jak olej arganowy i ekologiczne masło kwiatowe zawierają niezbędne kwasy tłuszczowe i w ten sposób chronią skórę, pozostawiając ją nawilżoną. Podkład wzbogacony jest o witaminy A, C i E co działa daje efekt maksymalnego odżywienia skóry.

Odpowiedni dla wszystkich rodzajów skóry. Dermatologicznie i oftalmologicznie przetestowany, odpowiedni dla osób noszących szkła kontaktowe.
Kolory: porcelanowy beż 01, kość słoniowa 02, miodowy beż 03 i migdałowy beż 04
Średnio kryjący


Składniki: wodno-alkoholowy wyciąg z korzenia lukrecji (Bio-Alkohol)*, oliwa z oliwek*, czynnik biologiczny z oleju kokosowego, olej z octu*, olej z jojoby*, alkohol tłuszczowy, krzem mineralny, gliceryna roślinna, estry glicerynowe kwasów tłuszczowych, faktor nawilżający na bazie cukru, bio-masło kwiatowe, lecytyna, ksantan, celuloza, olej kokosowy, algi, olej agranowy*, olej z lnicznika, olej z rokitnika zwyczajnego*, sterole roślinne, witamina E, ekstrakt z Cova Btrox, bio-liposomy kwiatowe, olej słonecznikowy,witamina C, mieszanka olejów eterycznych, [+/- tlenek tytanu, tlenek żelaza]
* składniki pochodzące z upraw ekologicznych”


Moja opinia:
Podkład-fluid Lavery ma lekką, jedwabistą konsystencję. Dobrze się rozprowadza. Nie zatyka porów. Dobrze wyrównuje koloryt, tuszując drobne niedoskonałości. Nie daje efektu maski. Dla siebie wybrałam odcień 02 – Ivory. Mam jasną karnację i kość słoniowa najbardziej mi pasuje. Używam tego podkładu od ponad dwóch lat. Nigdy wcześniej na tak długo nie związałam się z żadnym podkładem. Butelka typu air-less o pojemności 30 ml wystarcza mi na około 7-8 miesięcy. Podkładu używam bowiem bardzo oszczędnie. Spotkałam się z opiniami, że na twarzy lubi się rolować. Nie mogę tego potwierdzić. Myślę, że każdy podkład będzie się rolował jeśli użyjemy go zbyt dużo. Uważam, że jest to kosmetyk dobry na każdą porę roku. Latem przed jego nałożeniem czasami rezygnuję z kremu na dzień. Twarz przemywam tylko matującym tonikiem, pod dość solidnym nocnym odżywianiu kremem arganowym. Odżywcze składniki, a w szczególności oliwa i oliwek, olej arganowy i olej rokitnikowy, sprawiają, że skóra nie potrzebuje wcześniejszego odżywienia. Dodatkowym atutem tego podkładu jest delikatny kwiatowy zapach. To pewnie za sprawą wyciągów z lipy, róży i malwy.
Podkład posiada certyfikat NaTrue. Jest testowany dermatologicznie, oftalmologicznie, a także na zawartość niklu.
Firma zmieniła odrobinę kolorystę opakowań. Srebrnoszare elementy butelki są teraz czarne.


To mój najlepszy podkład jaki kiedykolwiek używałam. Nie przypuszczam, aby miała zamienić go na inny. Mój zdecydowany faworyt i towarzysz codziennego makijażu.
A jak jest u Was latem z makijażem? Robicie sobie wakacje? Macie ulubiony podkład?
Uprzedzając pytanie o to gdzie kupiłam podkład odpowiadam: na www.zdrowe-kosmetyki.pl
Od dawna jestem klientką tego sklepu. To dobry, sprawdzony, przyjazny klientowi sklep. Do tej pory się nie zawiodłam.


11 lipca 2012

Okazja - mydło z Aleppo w dobrej cenie!

Pisząc bloga stałam się odrobinę chwalipiętą. A co tam. Dzisiaj chcę się pochwalić ostatnimi zakupami. Wiem, że mydło to nic szczególnego. Ale mydło w cenie niższej o 40 % to już coś!



Jeśli lubicie mydło z Aleppo to nie przegapcie tej okazji. Ja skusiłam się aż na 6 kostek. Za niecałe 60 zł mam 1,20 kg dobrego mydła! Lubię to mydło i dlatego poczyniłam tak olbrzymie zapasy. Z pewnością jakaś kosteczka będzie drobnym upominkiem. Mydło nie zmarnuje się. Ma długi termin przydatności 12.2014. Osobiście uważam, że nic się nie stanie jeśli nawet poleży dłużej. Z mydłem z Aleppo jest jak z dobrym winem.

Oprócz mydła kupiłam jeszcze wodę różaną.



Pachnie przepięknie. Wody różanej używam od dawna (chodź nie tej marki). Jej termin przydatności to 12.2012. Zużyję na pewno. Jeśli arabskie kosmetyki to Wasz klimat – nie przegapcie tej okazji!
Być może znacie już kosmetyki tej marki. Co sądzicie o nich?
Czy podobnie jak ja kupujecie na zapas?

Moje zakupy zrobiłam na www.bioanai.pl

7 lipca 2012

Naturalny żel z Aleppo z glinką beloun

Alepowy żel już Wam opisywałam. Tym razem sięgnęłam po bardzo podobny produkt - Naturalny luksusowy żel z Aleppo z glinką beloun. Mała różnica to właśnie dodatek glinki beloun. 




Glinka Beloun pochodzi z Syrii. Od tysiącleci ta czerwona glinka stosowana jest przez Nomadów do oczyszczania ciała i mycia głowy. Zawiera unikatowe bogactwo magnezu, krzemu i wapnia, posiada nadzwyczajne właściwości detoksykujące, dotleniające, kojące i wygładzające.


Oto co możemy przeczytać u sprzedającego:

“Szampon- żel z glinką beloun zawiera wyłącznie naturalne składniki roślinne: oliwę z oliwek, olej laurowy, olej kokosowy, glinkę beloun oraz witaminę E. Ta wyjątkowa kompozycja doskonale oczyści i nawilży skórę, likwidując nieprzyjemne uczucie suchości skóry.


Dzięki zawartości oleju laurowego szczególnie korzystnie pielęgnuje skórę trądzikową.
Olejek laurowy posiada również właściwości dezynfekujące i odżywiające skórę.


Oliwka z oliwek doskonale nawilża skórę, łagodzi podrażnienia.


Oliwa z oliwek i olej laurowy są bogatymi źródłami kwasów oleinowego i linolowego oraz witaminy E.


Glinka beloun absorbuje zanieczyszczenia, posiada właściwości antyseptyczne i antybakteryjne. Aktywizuje procesy odbudowy komórek. Przywraca skórze naturalną równowagę, regeneruje i zamyka rozszerzone pory.
Stanowi bogate źródło krzemu, dlatego szczególnie polecana jest dla skóry wrażliwej i naczynkowej.


Używany regularnie likwiduje stany zapalne skóry. Polecany również dla dzieci. Nie powoduje alergii.


Skład: Olea europea oil, Lauris nobilis oil, Cocos nucifera oil, Aqu, Bentonite (Clay), Coconut glucoside, Hydrolyzed wheat protein, Potassium hydroxide, Tocopherol, Ethanolamide.


Szampon- żel jest całkowicie biodegradowalny. Nie zawierających tłuszczów zwierzęcych ani substancji chemicznych takich jak detergenty SLES czy SLS.”



Moja opinia :


Z poprzedniego żelu alepowego byłam zadowolona. Kupując żel z glinką beloun spodziewałam się również dobrego produktu. Tak jak poprzednik nie wysusza skóry. Dobrze się pieni. Nie używałam go do mycia włosów. Glinka ma tendencję do osiadania na dnie butelki.



 Zaskoczył nie zapach tego żelu. Pachnie .... tanią wodą kolońską. Muszę przyznać, że nie spodziewałam się takiego zapachu. Z tego powodu po ten żel sięgam sporadycznie. Panom zdecydowanie bardziej odpowiada. Wczoraj, straszliwie zmęczona całodziennym upałem sięgnęłam po ten żel. Zapach podziałał na nie wyjątkowo odświeżająco. I ten mały fakt sprawił, że żel ten za zapach nie otrzyma negatywnej recenzji. 



Jeśli lubicie żele o takiej kolońskiej woni to pewnie przypadnie Wam do gustu. W innym przypadku raczej nie.



 

A może któraś z Was miała ten żel? O jakich zapachach wybieracie żele pod prysznic?



3 lipca 2012

Moje rosyjskie kosmetyki

Rosyjskie kosmetyki zdobywają nasze serca ! Oczywiście najpierw zdobywają nasze uznanie poprzez swoją jakość, działanie, cenę. Mam i ja swoje rosyjskie kosmetyki. Wybrałam kosmetyki organiczne kilku marek.


Mam więc coś dla twarzy, rąk, włosów i stóp. Mogłyście przeczytać już u mnie o peelingu do stóp i oleju, który ma poradzić sobie z moimi problematycznymi stopami.
Na paczuszkę czekałam tydzień. To pewnie przez boom na te rosyjskie kosmetyki.

A oto co kupiłam:

Do włosów:
Organic shop – Maska do włosów. Organiczny jaśmin
OOO Pierwoje Reshenie – Naturalny tonik do włosów, wzmacniający



Ręce i stopy:
Organic shop – Organiczny kremowy żel do stóp. Ajurwedyjskie spa. Efekt chłodzący
OOO Pierwoje Reshenie – Handson Organics. Bio krem do rąk. Intensywne nawilżenie



Twarz:
OOO Pierwoje Reshenie - Bajkał Odmładzający krem na dzień Anti-age
OOO Pierwoje Reshenie - Bajkał Matujący krem na dzień, cera tłusta i mieszana
OOO Pierwoje Reshenie - Bajkał Organiczny chłodzący krem pod oczy
OOO Pierwoje Reshenie - Bajkał Tonik dla cery tłustej i mieszanej
OOO Pierwoje Reshenie - Receptury Babuszki Agafii – Przedłużenie młodości. Maseczka do twarzy 35-50 lat.


Kosmetyki te będą towarzyszyć mi przez kilka miesięcy. Muszę przyznać, że największą nadzieję pokładam w kremie pod oczy. Ma poradzić sobie z cieniami pod oczami. To mój duży problem.
Czas pokaże jak sprawdzą się te kosmetyki. Zaglądajcie więc co jakiś czas jeśli zainteresowały Was te kosmetyki.

Może któraś z Was stosowała już rosyjskie kosmetyki. Jakie macie doświadczenia?

1 lipca 2012

Wolne chwile z "Sielskim Życiem"

W wolnych chwilach lubię sięgać po kolorowe magazyny. Ubiegłej jesieni trafiłam na „Sielskie Życie”.


Moją uwagę przykuł podtytuł „Siła tradycji, piękno natury”. Kupiłam drugi numer i ... zachwyciłam się tym magazynem. Bardzo żałuję się nie mam numeru pierwszego.

W magazynie znaleźć można m.in. historie ludzi, który żyją na wsi.
W numerze 1/2012 przeczytałam wspaniałą historię kaszubskiej hafciarki Gabrieli Reca.


Każdy numer obfituje w niebanalne przepisy kulinarne. Pomidory królowały w numerze 2/2011.



W każdym numerze podróżujemy do innego zakątka Polski. Z numerem 2/2012 zaglądamy na Półwysep Helski.


Jeśli jeszcze nie znacie “Sielskiego Życia” to pora to zmienić. Jeśli marzycie o życiu z dala od miejskiego zgiełku to pismo jest dla Was.
Obecnie w sprzedaży jest numer 3/2012. Z nim odkrywamy nieznane miejsca i odwiedzamy ciekawych ludzi, podziwiamy róże, kosztujemy lodów, których nie znajdziemy w żadnym sklepie ... i oswajamy jeże.

"Sielskie Życie" stało się moim ulubionym magazynem. A Wy po jakie kolorowe magazyny sięgacie?






Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...