Dla Was piszę

26 maja 2013

Balsam zmiękczający do stóp Alva

Kilka dni temu pokazałam Wam kolekcję moich kremów do stóp. Po niektórych zostały już tylko puste opakowania. Kremów do stóp mam kilka z jednego powodu. Moje stopy sprawiają mi trochę problemów. Mam wyjątkowo suchą skórę stóp. Mimo, że dbam o stopy skóra na nich lubi pękać. Czasami ranki krwawią. Nie jest to nic przyjemnego. Dermatolodzy nie mają pomysłu jak poradzić sobie z tym problemem. Ot, taka moja natura.  Moje stopy bardzo szybko przyzwyczajają się do kremów. Przestają reagować na pielęgnację. To zmusza mnie do częstych zmian kremów. Obecnie sytuacją jest opanowana. Doszło do tego dzięki Balsamowi zmiękczającemu do stóp Alva.
 
 
Moja przygoda z tym kremem rozpoczęła się na początku kwietnia. Zaryzykowałam kupując ten krem. Czułam, że to moja ostatnia deska ratunku. Trochę przerażało mnie to, że za krem do stóp o pojemności 30 ml trzeba zapłacić ponad 40 zł. Sporo jak za takie maleństwo.
 

O balsamie tym przeczytałam:
„75% mniej zrogowaciałego naskórka w 28 dni!
Ten doskonały środek zawierający wyciąg z szałwii oraz kory wierzby, niezwykle skutecznie redukuje zrogowaciałą skórę (modzele) na stopach, dłoniach, łokciach i kolanach. Zmiękcza nawet najgrubsze warstwy skóry. Usuwa zarówno modzele, odciski oraz brodawki.
Roślinne wyciągi z szałwii, tymianku, nagietka oraz kory wierzby zmiękczają zrogowaciały naskórek. Na skutek codziennego, regularnego stosowania, powierzchnia zrogowaciałej skóry ulega redukcji.
 Olej Manuka i olej z drzewa herbacianego mają działanie przeciwbakteryjne i przeciwgrzybiczne.
 Balsam jest odpowiedni w leczeniu stopy cukrzycowej!

 Kosmetyk w 100% naturalny. Testowany dermatologicznie.
ü  w 100% naturalny zapach
ü  bez parabenów,
ü  bez glikolu,
ü  bez sztucznych barwników
ü  bez silikonu
ü  bez phenoxyethanolu
ü  bez PEG i SLS
ü  bez składników GMO
ü  fizjologiczne pH
ü  hypoalergiczny
Polecany:
 Do zrogowaciałej skóry stóp, dłoni, łokci i kolan
 Likwiduje modzele, odciski i brodawki.
 Pomocniczo przy leczeniu stopy cukrzycowej

Jak używać:
Rano i wieczorem nakładać na skórę cienką warstwę. Balsam nie pozostawia tłustej warstwy, wchłania się natychmiast.
Kluczowe składniki:
Olej z drzewa herbacianego – działa antyseptycznie, antybakteryjnie, grzybobójczo
Olej Manuka – działa antyseptycznie, gojąco
 Wyciąg z nagietka – działa antybakteryjnie, przeciwzapalnie
 Szałwia – działa bakteriobójczo
 Kora wierzby – działa przeciwzapalnie, zmiękcza modzele

Składniki:  Aqua, Glycine Soja Oil*, Urea, Polyglyceryl-6 Stearate*, Isopropyl Myristate*, Helianthus Annuus Seed Oil*, Glycerin*, Cera Alba, Hydrogenated Vegetable Oil*, Salicylic Acid, Caprylic/Capric Triglyceride*, Calendula Officinalis Flower Extract*, Melaleuca Alternifolia Oil***, Allantoin, Leptospermum Scoparium Oil**, Salix Alba Bark Extract*, Ascorbyl Palmitate*, Tocopherol*,  Lecithin*, Salvia Officinalis Oil*, Citric Acid*, Sodium Hydroxide, Limonene***, Linalool***.
 *) składniki pochodzące z ekologicznych upraw
 **) składniki pochodzenia naturalnego
 ***) składniki z roślin dziko rosnących”.

 Moja opinia:
Pierwsza sprawa to cena tego kremu. Tani nie jest. W szklanym słoiczku mamy tylko 30 ml kremu. Zaczęłam używać tego kremu bardzo oszczędnie. Nakładałam na stopy cieniuteńką warstewkę tylko raz dziennie, na noc. Szybko się wchłania.  Po tygodniu zauważyłam, że szorstka skóra zaczęła znikać z moich stóp. Po około trzech tygodniach wyleczyłam część spękań na piętach. Ograniczyłam stosowanie kremu. Zaczęłam go wcierać w stopy w co drugi dzień.  Szklany słoiczek wystarczył mi dzięki temu na 39 dni.
 
 
Obietnica producenta została spełniona . Po czterech tygodniach miałam zdecydowanie mniej zrogowaciałego naskórka! To działa! Nie sądziłam, że się uda. Obecnie stosuję ten krem co drugi, trzeci dzień. Aby utrzymać efekt. Tyle na temat działania. Tak jak wspomniałam krem jest w małym szklanym słoiczku. Ma lekką konsystencję. Zapach jest  typowy dla kosmetyków zawierających olejek z drzewa herbacianego. 
Śmiało mogę powiedzieć, że jest to krem dla osób, które mają problemy ze stopami. Ze mną z pewnością zostanie na długo.
Macie sposoby na piękne stopy?

23 maja 2013

Kivvi od BeeEco

Zanim napiszę o kremach do stóp chciałabym się Wam pochwalić. Kilka tygodni temu sklep  BeeEco na swoim blogu ogłosił konkurs na hasło reklamowe kosmetyków marki Kivvi. Kosmetyki tej łotewskiej marki są dla mnie zupełną nowością. Z chęcią wzięłam udział w konkursie. Nagrodami oczywiście były kosmetyki Kivvi. I tak się stało, że przypadło mi w udziale II miejsce. Zostałam uhonorowana kremem nawilżającym z ekstraktem z ogórecznika i mandarynki.

Znacie BeeEco? Oto jaką znalazłam informację.
„BeeEco miejsce wyjątkowe, inne, niż wszystkie. To sklep internetowy, który powstał z miłości do natury i z myślą o Klientach najbardziej wymagających, ceniących wysokiej klasy kosmetyki ekologiczne w atrakcyjnych cenach. Proponujemy zmianę stylu życia na bardziej ekologiczny i przyjazny środowisku. Dzięki naszemu asortymentowi nie tylko zadbacie o swoją urodę i zdrowie, ale także dobre samopoczucie.” 

Lubię takie miejsca stworzone „z miłości do natury”. Taką marką jest także Kivvi. Zamierzam się rozsmakować w bogactwie wyciągów i ekstraktów roślinnych tych kosmetyków. Muszę przyznać, że z żadnym naturalnym kosmetyku nie widziałam tak bogatych składów. Czy polubię Kivvi? Czas pokaże.

19 maja 2013

Kolekcja kremów do stóp

Witam Moje Drogie Czytelniczki po tygodniowej przerwie. Ostatni tydzień toczył się wokół najróżniejszych spraw. Na bloga nie wystarczyło ani sił ani czasu. Zaplanowane notki poszły w kąt. Z nowym tygodniem mam nadzieję, że będzie lepiej ...
Lato zbliża się wielkimi krokami. Lato to m.in. sandałki. A jak tu pokazać stopy kiedy brak im doskonałości? Nogi i stopy to mój wielki problem. Sprawiają mi trochę kłopotów więc dbam o nie szczególnie. Kremów do stóp ci u mnie dostatek.


Dostatek trochę mnie przytłoczył.  Pozbierałam dzisiaj moje kremy do stóp, aby wybrać jeden z nich i napisać recenzję. Tylko który? Utknęłam. Zapytam więc moje Czytelniczki. O którym kosmetyku do stóp chcecie przeczytać w pierwszej kolejności?
Do wyboru mamy:
Alva – Balsam zmiękczający do stóp
Dr. Hauschka – Krem do stóp fitness
Fitne – Żel do nóg i stóp
Organic Shop – Kremowy żel do stóp  Ajurwedyjskie Spa
Pierwoje Reshenie – Krem do stóp Łagodzący jaśmin
Provida  - Krem do stóp z podbiałem i szałwią
Sylveco – Regenerujący krem do stóp
Na zdjęciu pokazałam jeszcze Lotion rozmarynowy Dr. Hauschka. To mój ulubieniec  jeśli chodzi o pielęgnację zmęczonych nóg.  Kolejna butelka została rozpoczęta. Recenzję lotionu znajdziecie tutaj.
Wśród prezentowanych kremów do stóp są takie, które polubiłam i takie, po które więcej nie sięgnę.
Który więc ma iść na pierwszy ogień?

12 maja 2013

Krem nawilżająco-rewitalizujący z glinką mineralną Luvos

O kremach do twarzy nie piszę często. Średnio krem o pojemności 50 ml wystarcza mi na 3-4 miesiące. Tak więc w roku nie napiszę zbyt wielu recenzji. Dzisiejsza recenzja najprawdopodobniej jest ostatnią recenzją kremu na dzień na moim blogu. Chciałabym przedstawić Wam Krem nawilżająco-rewitalizujący z glinką mineralną Luvos.  

O kremie przeczytamy:
„Intensywnie pielęgnujący krem do twarzy o delikatnej konsystencji, oparty na bazie glinki mineralnej i olejku z pestek moreli. Bogaty w nienasycone kwasy tłuszczowe oraz witaminę E zapewnia skórze odpowiednie nawilżenie i przywraca elastyczność. Aktywne składniki roślinne stymulują komórki skóry do regeneracji i wzmacniają barierę ochronną. Minerały i pierwiastki śladowe zawarte w glince odżywiają skórę, wygładzając jednocześnie jej strukturę. Krem bardzo dobrze się wchłania, jest idealny pod makijaż. Polecany do stosowania po użyciu maseczek Luvos i po tonizacji skóry wodą z mikro glinką. Przeznaczony do każdego typu cery, również do mieszanej lub tłustej.

Składniki: Aqua, Alcohol, Squalane, Glycerin, Caprylic/Capric Triglyceride, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate, Loess, Myristyl Alcohol, Xylitylglucoside, Anhyroxylitol, Potassium Palmitoyl Hydrolized Wheat Protein, Prunus Armeniaca Kernel (Aprikot)* Oil, Xylitol, Helianthus Annus Seed (Sunflower), Xanthan Gum, Tocopherol (Vitamin E), Citric Acid, Potassium Sorbate, Parfum (naturalne olejki eteryczne, zawiera Citronellol** oraz Linalool**), CI 77891 (Titanium Dioxide), CI 77492 (Iron Hydroxides), CI 77499, CI 77491 (Iron Oxides).
* z kontrolowanych upraw biologicznych / ** z naturalnych olejków eterycznych.”

Moja opinia:
Nie jest pierwszy kosmetyk marki Luvos jaki stosuję. Oprócz szamponu i odżywki do włosów, używam także kremu do mycia twarzy oraz maseczek. Nie omieszkałam sięgnąć po tonik. Krem nawilżająco-rewitalizujący kupiłam jeszcze zimą. Czekał na swoją kolej. Używam go już od 5 tygodni. Myślę, że to dobry moment, aby o jego działaniu napisać kilka słów. Krem ten traktuję jako krem na dzień. Producent nie wskazał czy to krem na dzień czy na noc. Z opisu producenta możemy wnioskować („idealny pod makijaż”) , że poleca go na dzień.
Krem zamknięto w opakowanie typu air-less.
Dozowanie kremu jest więc higieniczne i precyzyjne. Przeźroczysta butelka pozwala na kontrolowanie zużycia. Tak ja pisałam kremu używam od pięciu tygodni. Zużyłam około 1/3 butelki. Z tego wnioskuję, że krem wystarczy mi na 4 miesiące. Zupełnie przyzwoita wydajność.

Na chwilę chciałabym zatrzymać się przy składnikach i rozszyfrować niektóre z nich.
Squalane - Skwalan -  otrzymywany z oliwy z oliwek ułatwia rozprowadzenie emulsji na skórze, dobrze się wchłania i nadaje skórze uczucie jedwabistej miękkości
Caprylic/Capric Triglyceride - Trigliceryd Kaprylowo-Kaprynowy - otrzymywany z naturalnego kwasu tłuszczowego (oleju kokosowego) i glicerydu, doskonała naturalna roślinna substancja zmiękczająca i ułatwiająca rozpuszczanie. Dopuszczona przez instytucje certyfikujące kosmetyki naturalne.
Cetearyl Alkohol -  Cetearylowy Alkohol -  składnik wszystkich naturalnych wosków, stabilizuje, nadaje właściwą konsystencję.
Loess - Glinka Luvos  - naturalny less, będący unikalną mieszanką minerałów.
Myristyl Alcohol – Myristylowy Alkohol - emolient o działaniu nawilżającym, występuje naturalnie w tłuszczach,
Hydrolized Wheat Protein  - Hydrolizowane białko pszenicy – kondycjonuje i nawilża
Prunus Armeniaca Kernel Oil - Olej z pestek moreli - otrzymywany z jąder owoców moreli, działa wygładzająco i wzmacniająco na skórę dzięki wysokiej zawartości enzymów naturalnych
Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil - Olej słonecznikowy - otrzymywany poprzez tłoczenie nasion słonecznika, działanie zmiękczające i wygładzające skórę.

Uważam, że skład tego kremu jest bogaty. Krem działa tak jak obiecuje nam producent. Nawilża i odżywia skórę. Moja cera po tym kremie jest delikatna i aksamitna. Krem ma bardzo delikatną konsystencję. Jest lekki. Dobrze się wchłania. Doskonale nadaje się pod makijaż. Trudno oczywiście w jednoznaczny sposób ocenić działanie glinki Luvos. Przypuszczam, że działa, bo jestem zadowolona ze stanu swojej cery. Mam cerę mieszaną i krem ten dobrze sobie radzi. Tam gdzie trzeba nawilżyć – tam nawilża. Tam gdzie trzeba cerę zmatowić – tam jest mat. Przypuszczam, że to zasługa glinki. Dodam jeszcze, że krem pachnie delikatnie. Ma zapach podobny do maseczek w saszetkach.
Krem ten ma jeszcze jedną zaletę. Mogą go stosować osoby o różnej cerze i w różnym wieku.
Na moich zdjęciach widzicie trzy kartoniki. Tego kremu używa także moja mama i siostra. Każda z nas ma inną cerę, każda z nas jest w innym wieku. Jedno co nas łączy - wszystkie jesteśmy zachwycone kremem Luvos. Wspomniałam, że jest to przypuszczalnie ostatnia recenzja kremu na dzień jaką piszę. Nie sądzę, abym skusiła się na jakiś inny krem na dzień. Moja cera go pokochała.
Krem ten zgłosiłam także w konkursie "Lili naj 2013" na najlepszy kosmetyk naturalny w kategorii twarz. Niestety nie znalazł się wśród tych naj… Wielka szkoda. Sądzę, że jeszcze niewiele osób poznało kosmetyki Luvos Heilerde. O ile dobrze pamiętam kosmetyki tej marki w Polsce pojawiły na przełomie roku 2011/2012. Jak długo kosmetyki są na rynku niemieckim, tego nie wiem. Marka Luvos jednak ma już swoje 100-letnie doświadczenie w stosowaniu glinki.
Więcej na temat historii marki, samej glince i pozostałych kosmetykach przeczytacie na stronie www.luvos.com.pl. Tutaj także znajdziecie adresy sklepów gdzie można kupić kosmetyki z glinką.
Znacie markę Luvos Heilerde? Znalazłyście swój idelany krem do twarzy?

PS. Znalazłam taką oto informację na fb (klik).

"Dziękujemy za uznanie. Mamy propozycję dla kolejnych 20 osób,które polubią markę Luvos oraz udostępnią recenzję Kremu na swoim profilu. Wyślemy Wam bezpłatnie próbkę Kremu nawilżającego wraz z próbką kremów tonujących. Zgłoszenia z adresem do wysyłki prosimy kierować na info@luvos.com.pl (w tytule próbki Luvos). Pozdrawiamy!"

10 maja 2013

Peeling Wake up! z zieloną herbatą Wild Earth

Moje upodobanie kosmetyczne podlegają różnym zmianom. Mam swoje ulubione kosmetyki. Trzymam się także moich pielęgnacyjnych rytuałów. Z tego powodu bardzo rzadko stosuję peelingi. Używam kessy i savon noir. Los zdecydował, że w organizowanym przez Ewel (blog Śliwki Robaczywki) konkursie na wielkie testowanie przypadła mi nagroda niespodzianka.  Bardzo lubię niespodzianki.  Moja niespodzianka od Ewel składa się z dwóch produktów: z oleju z alg oraz peelingu Wake Up z zieloną herbatą marki Wild Earth. 
 
Mogę napisać, że to los sprawił, iż zaczynam doceniać peelingi.
Ale po kolei.
O peelingu znajdziemy następujące informacje:
„Peeling zawiera tylko naturalne składniki a jego stosowanie do prawdziwa przyjemność. Peeling dzięki swojej drobnoziarnistej strukturze jest dla skóry wyjątkowo delikatny a mimo to jest niezwykle skuteczny. Nie podrażnia jej i nie rani, czyni ją jednak wyjątkowo gładką, lśniącą i piękną. Nadaje się do skóry bardzo wrażliwej.
Peeling ten ma działanie dwufazowe - drobinki ścierają martwą część naskórka, a olejki natychmiast nawilżają i łagodzą odsłoniętą, żywą skórę.
Przyprawy w nim użyte delikatnie pobudzają skórę, poprawiając jej ukrwienie. Dzięki temu składniki aktywne wnikają w głębsze warstwy skóry.  Po użyciu peelingu nie ma konieczności stosowania balsamów do ciała.
Skład: ciecierzyca, woda destylowana, łuski ryżowe, miód, sól himalajska, liść zielonej herbaty, sproszkowane nasiona zielonego kardamonu, gliceryna, olejek awokado, olejek z korzeni imbiru, olejek cynamonowy, olejek z owoców pieprzu czarnego, olejek z nasion muszkatołowca.”



Moja opinia:
Los sprawił, że w moje ręce wpadł egzotyczny peeling.  Egzotyczny, bo z Nepalu. Wild Earth zajmuje się wytwarzaniem ręcznie robionych, himalajskich produktów ziołowych do pielęgnacji przy użyciu najlepszych dostępnych składników. Robieniem kosmetyków zajmują się kobiety pracujące w Katmandu. Bardzo cenię sobie takie kosmetyki. Odnoszę wrażenie (mimo, że tak nie jest w rzeczywistości), że kosmetyk robiono specjalnie dla mnie. Ot taki mój mały snobizm.
W słoiczku z dobrego, mocnego plastiku (bardzo porządne opakowanie) zamknięto zielonkawą maź o gęstej, zbitej konsystencji.  Po otwarciu pudełka najpierw napotykamy aluminiową folię zabezpieczającą kosmetyk.  
 
Zwracam na to uwagę. Wiem, że tak zabezpieczonego  kosmetyku przede mną nikt nie otwierał. Jest to ważne z uwagi na trwałość kosmetyku. Uważam, że firma bardzo profesjonalnie podchodzi do swoich kosmetyków, a tym samym klientów. Wielki plus i uznanie. Po zdjęciu folii zabezpieczającej poczułam mocny aromat przypraw. Zapach tego peelingu jest ziołowy. W mieszance kardamonu, imbiru, cynamonu i muszkatołowca nie doszukam się ciepłych, świątecznych aromatów.  Mocna, ziołowa woń. Ja odbieram ją jako przyjemną. Peeling ma konsystencję zbitej, zielonkawej, gęstej pasty, w której zatopiono maluteńkie czarne drobinki.  Nie jest lejący.  
 
 
Taką pastę należy nałożyć na wilgotne ciało i masować. Peeling dobrze rozprowadza się na skórze. Drobinki peelingujące są bardzo delikatne, ale nadzwyczaj skuteczne. W peelingu znajduje się sól. Jest bardzo drobna, nie wyczułam jej wcale. Aby to stwierdzić posmakowałam peeling. Jest bardzo słony. Peeling dobrze się spłukuje. Tak jak napisano nie ma potrzeby nanoszenia balsamów do ciała. Olej z awokado wystarczająco dobrze natłuszcza i nawilża oczyszczoną skórę. Opakowanie o wadze 75 g wystarczyło mi na 6 użyć. Oczyszczające zabiegi tego typu stosuję jeden raz z tygodniu. Uważam, że w zupełności taka częstotliwość wystarcza, aby zachować piękną skórę. Z przyjemnością polecam Wam ten peeling. Dobry , naturalny skład przekłada się na działanie.  Jeśli macie ochotę wypróbować ten kosmetyk, to trzeba się spieszyć. W sklepie Blisko Natury przy produkcie tym widnieje informacja: Dostępność – na wyczerpaniu. 
Jak często stosujecie peelingi do ciała. Macie jakieś ulubione?
 

9 maja 2013

Odżywka do włosów Avocado Neobio

Być może pamiętacie moje zachwyty nad szamponem Neobio (klik). Staram się, aby szampon i odżywka, których używam były z tej samej serii. Dla mnie taka pielęgnacja ma sens. Do szamponu dobrałam sobie Odżywkę Avokado Neobio. 

Od producenta nie dowiadujemy się zbyt wiele:
„Zawiera olej z pestek brzoskwini oraz olejek z avocado. Dodaje włosom blasku i elastyczności, ułatwia rozczesywanie. Polecana do codziennej pielęgnacji.
Skład: Aqua (Water), Alcohol*, Cetearyl Alcohol, Citrus Medica Limonum (Lemon) Juice, Stearamidopropyl Dimethylamine, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Prunus Armenaica (Apricot) Kernel) Oil*, Sodium Cetearyl Sulfate, Oryzanol, Hydrolyzed Wheat Protein, Hydrolyzed Wheat Starch, Lactic Acid, Sodium Lactate, Ascorbyl Palmitate, Lecithin, Hydrogenated Palm Glycerides Citrate, Parfum (Essential Oils), Limonene, Linalool.”

 Moja opinia:
Opakowanie, jak każdego innego kosmetyku Neobio, jest prostopadłościenne.  Przyzwyczaiłam się do tych kanciastych butelek. Otwieranie łatwe, typu press.
 
 
Odżywka jest dość gęsta, ale mimo tego łatwo wychodzi z butelki. Ma przyjemny zapach, podobny do szamponu. Trudno określić ten zapach. Odrobinę cytryny można poczuć.
Bazą tej odżywki jest olej z awokado. Każda z nas wie, że to bardzo cenny spożywczy olej. W pielęgnacji jest także niezastąpiony. Ma wybitne działanie regenerujące. Głęboko nawilża. Zawiera witaminy A, D, E, witaminy z grupy B, lecytynę. Bogaty jest w fitosterole.
W składzie  tej odżywki jest jeszcze jeden ciekawy składnik. Stearamidopropyl Dimethylamine.  Składnik ten z powodzeniem zastępuje silikon. Jest pochodzenia roślinnego i łatwo go zmyć wodą.  W tej odżywce pełni rolę „wygładzacza” włosów.  Odżywka ta bardzo dobrze wygładza włosy.  Nawilża, ale nie obciąża ich. Każda odżywka ułatwia rozczesywanie, więc nie jest to jakaś szczególna jej cecha. Stosowałam ją w duecie z szamponem. Włosy zachowywały dłużej świeżość. Trudno jednoznacznie stwierdzić mi czy nabierały jakiegoś szczególnego blasku. Może to sok z cytryny ma dodawać blasku? Ten składnik w odżywkach bardzo mi odpowiada. Rozjaśnia blond włosy. Moje włosy są w zupełnie niezłej kondycji. Na nią jednak ma wpływ cała moja pielęgnacja.
 
Bardzo jestem z tej odżywki zadowolona. Tak bardzo, że nawet poczyniłam zapasy jeśli chodzi o szampony i odżywki Neobio. Jeśli chodzi o wydajność, to uważam, że jest to spraw dość indywidulana. U mnie jedno opakowanie odżywki wystarczyło na dwa miesiące. Szampon i odżywka skończyły się jednocześnie. Dla mnie to niebywałe. Bo zawsze odżywki kończą się mi wcześniej. Szkoda, że coraz trudniej dostępne są kosmetyki Neobio. Jeśli gdzieś jeszcze macie szansę kupić kosmetyki Neobio to powiem Wam, że warto . Podpowiem tylko, że można szukać ich na stronie www.helifarm.pl
 

 
Znacie kosmetyki Neobio. Szukacie włosowych duetów, czy nie ma dla Was znaczenia marka odżywki i szamponu?

3 maja 2013

Woda toaletowa Kwiat wiśni Acorelle

Wiosna dla mnie to kwitnące drzewa wiśni. Ich urokowi nie sposób się oprzeć. Nie mogąc doczekać się słodkich wiosennych woni już w marcu kupiłam sobie wodę toaletową Kwiat Wiśni Acorelle.
 O kompozycji przeczytamy:
„Zapach owocowy, łączy w sobie naturalną esencję gorzkiej pomarańczy i élémi (żywicy z drzewa filipińskiego) oraz słodkich nut owoców czerwonych i białych.
 Nuty głowy: konwalia, liść czarnej porzeczki, amerykańska gorzka pomarańcza
 Nuty serca: kwiat wiśni, jabłko, jaśmin, brzoskwinia, truskawka, fiołek
 Nuty bazy: czarne piżmo, drzewo różane, ambra
Skład: Alcohol, Aqua/Water, Parfum/Fragrance, Nerolidol, Hexyl cinnamal, Alpha Isomethyl ionone, Linalool, Hydroxyisohexyl 3-cyclohexene Carboxaldehyde, Citronelol, Limonene, Geraniol, Amyl cinnamal, Benzyl alcohol, Cinnamyl alcohol, Citral
Woda toaletowa 'Kwiat wiśni' zawiera ponad 89% surowców pochodzenia naturalnego.
Kompozycja pozbawiona jest szkodliwego piżma azotanowego, fenoksyetanolu, barwników, ftalanów.”
Moja opinia:
Wybór zapachów, którymi chcemy się otaczać jest sprawa bardzo indywidualną.  Lubię zmieniać zapachy. To co wybieram zależy od mojego nastroju, pory roku, tego czy świeci słońce czy pada deszcze i wielu innych rzeczy. W tym roku nie mogę doczekać się zapachu kwitnących wiśni. Lubię wiosną w parku usiąść na ławce w pobliżu kwitnącego wiśniowego drzewka. Zapragnęłam pachnieć jak wiśniowe drzewko….
„Kwiat wiśni” Acorelle oddaje całą słodycz, delikatność i ulotność wiosny. Zapach jest delikatny, kusząco słodki. Ale nie przesłodzony. Kompozycja ta to mieszanka wiosennych zapachów. Jest jaśmin, fiołek, konwalia i wiśnia. Kwiaty bez których wiosna nie byłaby wiosną. Delikatność i ulotność chwili, tak można podsumować to co odbieram moimi zmysłami.
„Kwiat wiśni” to zapach na te wiosenne dni. Jest to woda toaletowa więc nie oczekiwałam  zbytniej trwałości. Nie charakteryzuje się zbytnią trwałością. Ale taka jest wiosna ze swoimi zapachami. Ulotna, delikatna, ciepła i słodka.
Jakie są wasze ulubione wiosenne zapachy?

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...