Dla Was piszę

26 grudnia 2013

"Ziemia Boga w 20 tajemnicach" Paul Badde

Przygasa już świąteczny blask. Każdy z nas chce, aby ten czas, ta szczególna atmosfera trwały jak najdłużej. Dla mnie Boże Narodzenie jest czasem kiedy moje myśli częściej wędrują do Ziemi Świętej. Nazaret, Betlejem, Jerozolima... Mam nadzieję, że kiedyś ujrzę te miejsca. Do każdej mojej podróży, w którą udało mi się wyruszyć przygotowywałam się merytorycznie. Lubię znać miejsca, które zobaczę. Można więcej zobaczyć i przeżyć. Podróż do Ziemi Świętej wymaga szczególnego przygotowania. Na drodze tego przygotowania znalazłam książkę Paula Badde pt. „Ziemia Boga w 20 tajemnicach”.


Der Spiegel tak pisze:
„To książka tyleż mądra, co trzymająca w napięciu. W samym środku tak boleśnie dotkniętej ziemi Badde wydobywa rzeczywistość wznoszącą się ponad brutalną codzienność tego miejsca”.
Oto fragment:
„Jest życie przed Jerozolimą i życie po Jerozolimie – mówiłem przyjaciołom, by wyjaśnić im, dlaczego mam takiego kręćka na punkcie tego miasta. To był „syndrom jerozolimski”. Korzystałem z każdej sposobności, żeby tam wrócić, każdy pretekst był dobry. Aż pewnego razu – w Roku Jubileuszowym 2000 – obudziłem się tam już nie jako podróżny, tylko jako obywatel miasta. Oto nagle nie mieszkałem już na Thierschplatz w Monachium, tylko dwie minuty drogi od Bramy Damasceńskiej. Inaczej niż dawniej, gdy jako reporter odbywałem w to miejsce samotne przeważnie podróże, nie wyruszaliśmy (z żoną Ellen) z wypchanym portfelem, kartonem papierosów i torbą podróżną pełną przewodników. Jechaliśmy…”
Polecam Wam tę książkę. Mnie zachwyca każde zdanie napisane przez Paula Badde.

23 grudnia 2013

Życzenia


„Przy wzejściu

pierwszej gwiazdy wieczornej na niebie,

ludzie gniazda wspólnego łamią chleb biblijny,

najtkliwsze przekazując uczucia

w tym chlebie.”

(Cyprian Kamil Norwid)

 


Wszystkim moim Czytelnikom wspaniałych Świąt Bożego Narodzenia!

Łucja z Agulkowego Pola

21 grudnia 2013

Mydlany aniołek

W tym całym przedświątecznym ferworze walki z zakupami, gotowaniem, sprzątaniem nie pozostaje czasu na przyjemności. Dla mnie przyjemnością jest pisanie bloga. Mam Wam tak dużo do napisania …
Dzisiaj jednak pokażę Wam jeden śliczny maleńki drobiazg – mydlanego aniołka.

„Mydło w kształcie anioła o delikatnie świeżym, kremowym zapachu. Wytwarzane według tradycyjnej receptury z najwyższej jakości, czystych olejów roślinnych: oleju palmowego i kokosowego, wzbogaconych dodatkiem owczego mleka i lanoliny. Jest szczególnie łagodne nawet dla wrażliwej skóry. Działa zmiękczająco i wygładzająco.”
Mydełko to dołączone było do mojego zamówienia z Green Line. Wspaniały eko-upominek.
Czas jakiś mydlany aniołek zamieszka na ułożonych ręcznikach w łazience. A potem … posłuży codziennej higienie.
Dziękuję Green Line!

15 grudnia 2013

Oliwkowe mydło antycellulitowe z luffą i guaraną Bioselect

Jestem wielką fanką mydeł w kostkach. Najróżniejsze mydełka przewijają się przez moje ręce. Jedną cechę mają wspólną. Są to naturalne mydła. Kluczowy jest skład moich mydełek. Musi to być 100 % natura. Musi to być mydło roślinne. Bez EDTA.
Takie naprawdę naturalne mydełka ma w swojej ofercie sklep Helfy. Chcę wam zaprezentować jedno z mydełek greckiej marki Bioselect – Oliwkowe mydło antycellulitowe z luffą i guaraną.

O mydle przeczytamy:
„Naturalne roślinne mydło, tradycyjnie wytwarzane z oliwy z oliwek, luffy i guarany. Luffa i guarana zapewniają skuteczne działanie ujędrniające. Mydło zawiera nawilżające oleje: palmowy i kokosowy. Dzięki specjalnie dobranym składnikom zapewnia podczas mycia ciała działanie antycellulitowe.
Zawiera Dictamelia®, czyli unikalne połączenie takich składników jak: lebiodka kreteńska i oliwa z oliwek .
Skład: Olea Europaea (Olive) Fruit oil*, Elais guineensis (Palm) Fruit Oil*, Cocos nucifera (coconut) oil*, Aqua (Water), Sodium Hydroxide, Lavandula hybrida (lavandin) oil*, Lavandula Angustifolia (Lavender) Oil*, Paulinia cupana (guarana) extract*, Luffa cylindrica, Origanum Dictamnus (Dictamus) extract*
* pochodzące z upraw organicznych.

Certyfikat ICEA / IT 55 BC No 035. Nie zawiera sztucznych barwników i substancji zapachowych, etoksylatów, glikolu propylenowego, PEG-ów, pochodnych ropy naftowej, silikonów oraz kontrowersyjnych konserwantów (m.in. parabenów, Disodium EDTA, Imidazolidinyl Urea).”
Moja opinia:
Mydło Bioselect pochodzi z Krety. Zastanowiła mnie „Dictamelia”. Lubię różne nieznane składniki roślinne w kosmetykach. Lubię także jak najwięcej wiedzieć na ich temat.
Oto jakie informacje znalazłam na temat Dictamelia®:
„Dictamo (lebiodka kreteńska), to znane od wieków rodzime ziele porastające tylko wyższe regiony Krety. Zbiera się je w okresie największej żywotności, kiedy jest bogate w olejki eteryczne i inne cenne komponenty. Dictamelia powstaje przez macerację i ekstrakcję Diktamo, aby odtworzyć remedium z Krety używane od czasów starożytnych do kojenia i ochrony przed zapaleniem i zakażeniem ran.
Dictamelia to unikalne synergistyczne dla skóry połączenie dobroci dwóch roślin: lebiodki kreteńskiej z dziewiczym olejem z organicznie kultywowanych na Krecie oliwek.”

Zagadka dotycząca składników już rozwiązana. Mydło zawiera więc bogactwo oliwy z oliwek oraz macerat z lebiodki. Mała kostka (80 g) rzeczywiście pachnie ziołowo. Bardzo delikatnie i lekko. W kompozycji zapachowej użyto także olejku lawendowego i lawandynowego. Zapach lawendy nie dominuje i nie przytłacza. Mydło jest przyjemne w używaniu, delikatnie się pieni. Spełnia swoją rolę. Z założenie nie wierzę w działanie antycellulitowe mydła. Być może guarana, luffa i dictamedia mają takie działanie. O tym mydle mogę powiedzieć, że jest to dobre toaletowe mydło. Warto także zwrócić uwagę opakowanie mydełka. Kartonik w barwach ochry i zieleni, z motywem drzewa oliwnego. To takie greckie.

Jest jeszcze jedna rzecz, która w mydle tym mnie się podoba. Producent pisze o tym, że to mydło posiada certyfikat ICEA. Podaje także jego numer - ICEA 055 BC 035 GR. Zawsze można sprawdzić.
To mój pierwszy kosmetyk marki Bioselect. Wiem jednak, że mam ochotę poznać inne.
Bogatą ofertę kosmetyków Bioselect znajdziecie tutaj

 
Może stosowałyście już te greckie kosmetyki?


10 grudnia 2013

W blasku świec od Eubiony

Nie ma osoby, której nie zachwycałby blask świec. Zapalamy je na różne okazje. Zawsze jednak podkreślają uroczysty charakter chwili. Albo zapalamy je z konieczności. Tak jak chociażby podczas ostatnich dni podczas szalejącej wichury o pięknym imieniu Ksawery.
W płonące świece mogę wpatrywać się godzinami.


Ale czy palenie świec jest dla nas zdrowe? To zależy oczywiście od tego jakich świec używamy. Ja sięgam bardzo często po świece kupione od pszczelarzy. Lubię ten charakterystyczny zapach woskowych świec.
W sklepach mamy ogromny wybór świec. Najróżniejsze kształty i kolory. Tylko jest jeden problem – to w przewadze świece parafinowe.  W wyniku ich spalania uwalnia się m.in. benzen i toluen. Oba związki zaliczane są do węglowodorów aromatycznych. Są silnie toksyczne dla układu immunologicznego, oddechowego, nerwowego i krwionośnego. Są to substancje teratogenne i kancerogenne.  Po co więc narażać zdrowie swoje i swoich bliskich?
Trudno jednak obejść się bez piękna zapalonych świec. Alternatywą są świece wykonane z roślinnej stearyny.
Na takie stearynowe świece natknęłam się w Green Line. Ich producentem jest Eubiona.


Przypuszczam, że z kosmetykami tej marki się spotkałyście. Kupiłam czerwone i białe świece. Nie należą one do tanich świec. Te parafinowe są zdecydowanie tańsze. Świece jednak mają tworzyć wyjątkowy nastrój. Nie muszę ich palić codziennie. Ja swoje przeznaczyłam na Wigilię. To taki wyjątkowy wieczór. Piękne świece podkreślą wyjątkowość tego wieczoru.

Nie powiem Wam jak się moje świece z Eubiony palą. Czekają na swój wieczór. Już teraz urzekły mnie swoją krystaliczną strukturą.


Wyglądają jakby powstały z kryształków lodu. Trudno oddać ich piękno na zdjęciach.
 

Piękne i szanujące nasze zdrowie. Nie znajdziecie w nich substancji pochodzenia petrochemicznego, syntetycznych środków barwiących, zapachowych czy konserwujących. Świece Eubiony mają certyfikat Ecocert.

Zapalacie świece na różne okazje? Co sądzicie o takich ekologicznych świecach?

 

6 grudnia 2013

Benecos i Lavera dla ...

Mikołaj przychodzi skoro świt. Do świtu pewnie jeszcze godzina. Mikołaj jednak już działa na całego.

 
Szepnął do ucha, że Benecos sprawi dużo radości Mamadee.
Z Lavery ucieszy się natomiast Naturalna Bianka.
Tak jak wspomniałam każdy z zestawów składa się z trzech kosmetyków. Trzeciego nie zdradzę, chodź Mikołaj pozwolił popatrzeć. To mikołajkowa niespodzianka. Mam nadzieję, że dziewczynom spodobają się zestawy. Może nam zdradzą czym je Mikołaj zaskoczył?
A tymczasem czekam na dane adresowe: agulkowepole@o2.pl
Dziękuję za udział w zabawie. Miło było czytać Wasze sugestie na temat co tam jeszcze Mikołaj mógł przygotować. Ciekawie także uzasadniałyście swoje propozycje. Bardzo sobie cenie takie wypowiedzi. Trochę mi smutno, że w mikołajowym worze były tylko dwa zestawy.

1 grudnia 2013

Tonik do cery wrażliwej z krzemionką i algami Thermal Speick


W ten listopadowy wieczór chcę Was zaprosić do wód, do niemieckiej krainy uzdrowisk – Hesji. Land ten znany jest z 30 uzdrowisk. Już starożytni Rzymianie wysoko cenili moc źródeł leczniczych np. w Bad Vilbel czy Wiesbaden. Chcę Was zabrać do mniej znanego uzdrowiska jakim jest Schlangenbad. Wody termalne w tym miejscu odkryto dopiero w XVII wieku. Cenione są ze względu na wysoką zawartość witamin i soli mineralnych. Bogate są w krzemionkę oraz spirulinę. Rozmarzyłam się troszeczkę … spacery w parkach zdrojowych, kąpiele w termach, serie upiększających zabiegów, przejażdżki po okolicznych lasach w dobrym towarzystwie, a wieczorem dansingi. Pobyty u wód nieodłącznie kojarzą się mi z dwudziestoleciem międzywojennym. Sądzę, że niejedna z nas chciałaby takich wakacji i oderwania się od rzeczywiści. A że do wód pewnie tak jak ja pojechać akurat nie możecie chcę Wam zaproponować poznanie kosmetyków opartych na bazie wody termalnej z uzdrowiska Schlangenbad. Wodę termalną wykorzystała firma Speick w serii kosmetyków Thermal.
„Seria Thermal stanowi holistyczną pielęgnację skóry. Zrównoważona, harmonijna kompozycja odżywczych i wzmacniających składników przynosi ulgę skórze wrażliwej, zmniejszając jej podatność na alergie.”
Pierwszym kosmetykiem jaki miałam przyjemność używać z serii Thermal jest Tonik do twarzy.

O kosmetyku znalazłam takie informacje:
„Tonik na bazie wody termalnej, przeznaczone do wyjątkowo łagodnej pielęgnacji skóry wrażliwej i suchej. Głęboko oczyszcza pory, rewitalizuje, wzmacnia i odświeża. Stymuluje naturalne funkcje skóry i przywraca równowagę hydro-lipidową. Zawiera kojące wyciągi roślinne, o właściwościach wspierających pielęgnację wrażliwej skóry twarzy.

Czysta woda termalna z uzdrowiska Schlangenbad (dolna Hesja, Niemcy) zawiera duże ilości krzemionki, która wraz ze spiruliną (z gatunku mikroalg) działa odmładzająco, uelastycznia naskórek, chroni komórki przed szkodliwym wpływem wolnych rodników oraz wzmacnia naczynia krwionośne. Wysoka zawartość witamin i soli mineralnych zawartych w krzemionce i wyciągu z alg głęboko nawilża wysuszoną i zmęczoną skórę oraz poprawia jej koloryt.  Zawiera kojące wyciągi z roślin opracowane szczególnie dla wrażliwej skóry. Wzbogacony o leczniczy ekstrakt z rośliny Valeriana Celtica rosnącej na zboczach Alp.
Skład: woda, alkohol, sorbitol, destylat oczaru wirginijskiego*, betaina, wyciąg z waleriany**, wyciąg ze spiruliny, krzemionka, glukoza, mannitol, maltodekstryna, zapach***, geraniol****, limonen****,linalol****.
*składniki z upraw biologicznych
** składniki pochodzące z kontrolowanych dzikich zbiorów
*** kompozycja olejków eterycznych
**** składniki olejków eterycznych”

 
Moja opinia:
Mam cerę mieszaną. Nie sięgam po kosmetyki, które z założenia przeznaczono tylko dla takiego typu cery. Raczej kieruję się zawartymi w kosmetyku składnikami. Tonik z wodą termalną Thermal Speick przeznaczony jest do cery wrażliwej. Nie stronię od toników z alkoholem. Służą mojej cerze. Utrzymują w ryzach przetłuszczającą się strefę T. Oczar wirginijski także lubię z uwagi na bogactwo flawonoidów, a co za tym idzie wzmacniające działanie na naczynka krwionośne.
Zupełnie nieznaną mi rośliną jest Valeriana Celtica wykorzystywana przez firmę Speick. Na temat tej rośliny znalazłam informacje, że to unikalna roślina, rosnąca w austryjackich Alpach, znana od dawna ze swoich leczniczych i pielęgnacyjnych właściwości. Od 1936 roku została objęta całkowitą ochroną, a w 2003 roku zdobyła specjalne certyfikaty. Jej uprawa jest ściśle monitorowana.

Ekstrakt z waleriany zawiera garbniki, naturalne sole mineralne (magnez,wapń) liczne biologiczne substancje czynne, estry kwasu izowalerianowego, kwas walerianowy.
Wróćmy jednak do samego toniku. Szklana butelka z atonizerem. Lubię kosmetyki w szklanych opakowaniach. Mam pewną swoją teorię w tym zakresie. Preparat umieszczony w szklanym opakowaniu nie wchodzi w reakcję ze szkłem. Co do plastiku nie jestem tego taka pewna. Atonizer to wygodna forma dozowania kosmetyku. Ja tym tonikiem spryskuję płatek kosmetyczny. Spryskanie twarzy mogłoby skończyć dostaniem się toniku do oczu. Jest alkohol, więc pewnie by szczypało.


Zapach jest przyjemny, trochę alkoholowy. I najważniejsze działanie. Mimo, że tonik zawiera alkohol nie wysusza mojej twarzy. Działanie krzemionki także jest zauważalne. Działa ona wygładzająco. Trudno wypowiedzieć mi się co do poprawy kolorytu, mam bowiem cerę w dobrym stanie. A może właśnie ten dobry stan zawdzięczam spirulinie? Tonik bardzo mi się spodobał. Dobrze służy mojej cerze. To pierwszy mój kosmetyk z wodą termalną. Wiem, że na dłużej zagoszczę w Schlangenbad.

W tym miejscu chciałabym podziękować Pani Elżbiecie, właścicielce sklepu Love Me Eco za udostępnienie produktu do testów.
W Love Me Eco znajdziecie całą gamę kosmetyków Thermal z wodą termalną z uzdrowiska Schlangenbad. Wybieracie się do wód? A może to termalne kosmetyki przybędą do Was? Co sądzicie o wykorzystywaniu wód termalnych w kosmetykach?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...