Dla Was piszę

29 września 2013

Olejek do włosów Sesa

O Olejku Sesa czytałam bardzo dużo w blogosferze. Odnosiłam wrażenie, że każda blogerka zna ten olejek. Tylko nie ja. Tak się złożyło, że sklep Helfy zaproponował mi przetestowanie tego olejku. Miałam dużo obaw. Ajurweda stanowi dla mnie wielką tajemnicę. Najbardziej obawiałam się, że taka mieszanka ziół może przyciemnić moje włosy. Czy ajurwedyjska receptura sprawdziła się na blond słowiańskich włosach? Po kolei.


O olejku przeczytamy:
„Receptura olejku pochodzi ze starodawnych ajurwedyjskich pism. Składa się on z 18-tu bogatych w składniki odżywcze ziół, 5 olejków doskonale nawilżających włosy i mleka. Cała receptura przygotowana została według procesu Kshir Pak Vidhi, w którym zbilansowana mieszanka ziół połączona zostaje z mlekiem a następnie aktywowana poprzez 5 olejków.
Olejek jest bogaty w witaminy C i E. Jest to środek powstrzymujący wypadanie włosów, stymuluje wzrost gęstszych, zdrowych i długich włosów. Eliminuje łupież. Regularne używanie oleju powoduje, że włosy stają się lśniące i zdrowe a cebulki doskonale odżywione.

Zastosowanie:
Umyj włosy, osusz je delikatnie ręcznikiem. Aplikuj olejek na skórę głowy masując delikatnie opuszkami palców (dobrze sprawdza się aplikacja przy pomocy strzykawki, oczywiście bez użycia igły). Idealne byłoby wykonanie 20-minutowego masaż skóry głowy. Aplikuj olejek do momentu, gdy skóra przestanie go absorbować. Na koniec wmasuj olejek w końcówki włosów. Zostaw olejek na całą noc, rano umyj włosy. Stosuj 2-3 razy w tygodniu. Jeśli włosy są bardzo wysuszone, z łupieżem lub skóra głowy swędzi, dobrze jest stosować olejek każdego wieczora.


Inną możliwością jest użycie olejku na 2-3 godziny przed myciem.
Olejek zmywa się łatwo i do jego wypłukania powinno wystarczyć jednokrotne mycie szamponem.
Bezpieczeństwo:
Olejek może mieć w pokojowej temperaturze (zwłaszcza, gdy jest chłodno) konsystencję stałą, ale po delikatnym ogrzaniu pod strumieniem ciepłej wody lub pod wpływem ciepła rąk natychmiast się rozpuszcza. Przechowywanie w ciepłym pomieszczeniu będzie zapobiegało ponownemu zastygnięciu. Chronić przed dostępem światła.
Olejek odpowiedni do wszelkiego rodzaju włosów. Może być używany w okresie ciąży.

Skład:
Trifala 2.00% w/v
Elettaria Cardamonum 0.25% w/v
Eclipta alba 1.50% w/v
Valeriana Wallichii 0.25% w/v
Ferriper Oxidumrubrum 1.5% w/v
Pongamia Pinnata 0.25% w/v
Centella Asiatica 0.50% w/v
Azadirachta Indica 0.25% w/v
Jasminum Officinale 0.50% w/v
Lawsonia alba 0.25% w/v
Datura Metel 0.50% w/v
Cedrus Deodara 0.25% w/v
Indigofera Tinctoria 0.50% w/v
Anacyclus Pyrethrum 0.25% w/v
Citrullus Colocynthis 0.50% w/v
Vetiveria Zizanioides 0.25% w/v
Abrus Precatorius 0.25% w/v
Glycyrrhiza Glabra 0.25% w/v
 
Processed As Per Tail PAK vidhi With milk 10% v/v

Sesamum Indicum OilOtrzymywany w procesie tłoczenia na zimno sezamu indyjskiego. Działa wygładzająco i nawilżająco, posiada właściwości kojące; reguluje pracę gruczołów łojowych. 25.00% v/v
Nilibhrugadi Oil 8.00% v/v
Perfume 2.00% v/v
Triticum Aestivum Oil 1.00% v/v
Citrus Medica Oil 1.00% v/v
Quinazarine Green (C.I.No.61565) 0.0004% v/v
Cocos Nucifera OilOpisywany jako "najzdrowszy olej na ziemi" i "król olejów". Kokos jest bardzo pożywny i bogaty w błonnik oraz różnego rodzaju witaminy i minerały. Olej kokosowy posiada o wiele większe właściwości lecznicze niż jakikolwiek inny olej spożywczy. Oprócz kulinarnego zastosowania przynosi wszechstronne korzyści pielęgnacyjne. Polecany do pielęgnacji włosów, skóry całego ciała oraz do masażu. Można stosować jako balsam do ciała. Jest idealny do cery suchej i łuszczącej się, swędzącej. Najlepsze rezultaty można uzyskać wcierając olej w jeszcze wilgotna skórę,tuż po kąpieli. Łagodzi objawy związane z łuszczycą, zapaleniem skóry i egzemą.Q.S. to 100% v/v

Moja opinia:
Olejek w plastikowej butelce ma stałą postać. Wystarczy go ogrzać pod strumieniem ciepłej wody, aby był płynny. Na jedną aplikację zużywam około 7 ml olejku. Wcieram go w skórę głowy oraz w całą długość włosów. Zostawiam na całą noc. Tak jak na wstępie napisałam obawiałam się stosowania tego olejku. Bałam się przyciemniania włosów. Używam olejku regularnie od 5 tygodni. Przyciemniania włosów nie zauważyłam. To dla mnie bardzo istotnie. Jestem blondynką i zawsze dość ostrożnie podchodzę do ajurwedyjskich receptur. Przecież one zostały stworzone dla hinduskich kobiet. A one blondynkami raczej nie są.

Moje włosy po tym olejku są bardzo miękkie. Dobrze się układają. Są nawilżone i dociążone. Nie miałam ostatnio zbytniego problemu z wypadaniem włosów. Trudno więc stwierdzić jak działa w tym zakresie. Stosowanie tego oleju traktuję jako profilaktykę. Chcę mieć grube i gęste włosy, błyszczące i zdrowe. Kilka słów o zapachu tego olejku.
 
W wielu recenzjach przewijała się informacja, że zapach tego oleju jest ciężki, trudny do zniesienia. Muszę przyznać, że moje odczucia są zgoła odmienne. Owszem olejek ma intensywny zapach.  Zaliczałabym go do typowych orientalnych zapachów, takich kadzidłowych. Mnie ten zapach bardzo się podoba. Moje włosy po myciu pachną cały dzień. Bardzo to lubię. Używałam już wielu olejków do włosów. Sesa wpisuje się na listę tych, do których będę wracać.
Znacie Sesę? Jakich olejków używacie do włosów? A może nie lubicie olejowej pielęgnacji włosów?

25 września 2013

Tonik do twarzy jaśmin i zielona herbata Orientana

Moim kosmetykiem bez którego nie potrafię wyobrazić sobie pielęgnacji jest tonik. We wczesnej młodości nauczyłam się używać tych wydawałoby się dziwnych płynów.
Czym właściwie jest tonik i jaka jest jego rola?
Tonik kosmetyczny jest wodna zawiesiną lub roztworem zawierającym ekstrakty roślinne. W zależności od składu tonik może mieć działanie łagodzące, ściągające, odświeżające, tonizujące. Tonik służy do odświeżania skóry. Przywraca naturalne pH. Powinien być stosowany zawsze po zmyciu twarzy. Tonik doskonale zmywa resztki preparatów do demakijażu.
Toników używam najróżniejszych. Lubię je zmieniać, aby skórze podarować różnorodne czynne substancje w nich zawarte. W mojej pielęgnacji przeszłam już etap hydrolatów, które stosowałam zamiast toników. Obecnie sięgam po preparaty bogatsze w składniki. Nie tak jednorodne jak hydrolaty.
Firma Orientana zaproponowała, abym przetestowała nowość, a mianowicie Tonik do twarzy jaśmin i zielona herbata.

O toniku przeczytamy:
„Delikatny, naturalny tonik bez alkoholu do pielęgnacji skóry twarzy, szyi i dekoltu.
Sposób użycia: spryskać twarz, szyję i dekolt unikając okolic oczu lub nawilżyć wacik i wklepywać w skórę. Stosować rano i wieczorem oraz w razie potrzeby odświeżenia i nawilżenia cery.
Skład INCI: Aqua (woda),Aloe Barbadensis Leaf Juice (sok z aloesu),Camelia Sinensis Leaf Extract (ekstrakt z liści zielonej herbaty),Glycerin (gliceryna), Glycyrrhiza Glabra Root Extract (ekstrat z lukrecji gładkiej), Withania Somnifera Root Extract (ekstrakt z żeńszenia indyjskiego), Jasminum Officinale Flower Leaf Oil (olejek z jaśminu), Oramix Ns (naturalna substancja powierzchniowo czynna aprobowana przez Ecocert), Sodium Benzoate (benzoesan sodu pozyskiwany z jagód), Potassium Sorbate (sorbinian potasu pozyskiwany z jagód).

Stworzony jedynie z naturalnych składników tonik o wysokiej zawartości ekstraktu z jaśminu indyjskiego i zielonej herbaty doskonale pielęgnuje cerę normalną. Jaśmin głęboko nawilża i wzmacnia skórę. Zielona herbata opóźnia proces starzenia.”
Moja opinia:
Tonik umieszczono w plastikowej, przezroczystej butelce z atonizerem. Etykieta w barwach stonowanej zieleni i bieli robi bardzo dobre wrażenie. Pierwszą informacją, która rzuca się w oczy jest napis „bez alkoholu.” Zastanawiałam się czy tonik bez alkoholu poradzi sobie z moją mieszaną cerą, a przede wszystkim z jej tłustymi partiami.
 
Po prawie miesięcznym używaniu stwierdzam, że moja skóra nie odczuwa braku alkoholu w toniku. Strefa T nie zrobiła się bardziej tłusta. Wszystko jest pod kontrolą. Tonik bardzo ładnie pachnie. Osoby lubiące zapach jaśminu będą oczarowane tą wonią. Zapach jest intensywny. Utrzymuje się na skórze około dwóch godzin tzn. ja czuję zapach jaśminu przez ten czas. Jeśli ktoś nie lubi narkotycznej, głębokiej i zmysłowej woni jaśminu niech nie sięga po ten tonik. Nie będzie zadowolony. To zdecydowanie kosmetyk dla miłośników jaśminu. Używanie tego toniku mogłabym porównać do zanurzenia twarzy w obłokach parującej dobrej gatunkowo jaśminowej herbacie. Ja przynamniej tak robię. Uwielbiam jaśminową herbatę. Często zbliżam twarz do parującego kubka tego fantastycznego napoju, aby cieszyć się upojnym aromatem. Wracając do toniku. Tonik robi to do czego został przeznaczony. Na twarz nanoszę go za pomocą bawełnianego płatka. Nie lubię spryskiwania twarzy, gdyż mam wrażenie lepkości po takiej aplikacji. Muszę przyznać, że atonizer w moim egzemplarzu nie jest zbyt udany. Rozpyla drobne kropelki płynu po bokach, a nie centralnie. To jedyny minus na jaki ten produkt, a właściwie jego opakowanie, zasłużył. Dla mnie jednak upojna won jaśminu wynagradza tę drobną niedogodność.

Analizując skład chciałabym zatrzymać się przy składniku o tajemniczej nazwie Oramix Ns. Jedyną informację jaką znalazłam to: „Niejonowy środek powierzchniowo czynny pochodzenia roślinnego. Delikatny środek czyszczący. Tworzy obfitą pianę. Doskonały do rozpuszczania olejków eterycznych, zapachów i kationowych środków powierzchniowo czynnych w formułach spieniających. Caprylyl Capryl Glucoside.”
Na opakowaniu znajdziemy także informację, że jest to kosmetyk w 100 % naturalny. Nie jest testowany na zwierzętach. Wyprodukowano go w Indiach.

Podsumowując moją przydługą notkę muszę napisać, że mój pierwszy kontakt z kosmetykami Orientany jest bardzo obiecujący. Mam wielką ochotę na poznanie innych kosmetyków tej rodzimej marki.
Znacie kosmetyki Orientany? Co o nich sądzicie? Co polecacie?

22 września 2013

Wrzosowe rozdanie z cieniami Quatro Benecos

W ubiegły weekend wygospodarowałam naprawdę dużo wolengo czasu dla siebie. Znalazłam czas na wypad za miasto. Leśne polany skąpane w promieniach wrześniowego słońca, łany wrzosów … Jesienne światło ma w sobie niebywałą miękkość. Żałuję tylko, że nie zabrałam aparatu. Wrzosowisko zachwyciło mnie niebywale. Grę barw postanowiłam przenieść do mojego jesiennego makijażu wykorzystując barwy wrzosu, śliwki, zgaszone beże i brązy.
Kupiłam cienie do powiek Quatro Benecos.
 
Robiąc zakupy pomyślałam czemu nie obdarować jednej z Czytelniczek mojego bloga? I takim sposobem w koszyku znalazły się dwa zestawy cieni. Jeden dla Was :) 
W skład tej paletki wchodzą cienie w czterech odcieniach:
czekolada

śliwka

jasny beż
wrzos

 
Niniejszym ogłaszam:
 Wrzosowe rozdanie!
Co trzeba zrobić, aby stać się posiadaczką paletki Quatro Benecos?
Niewiele. Wystarczy:
  • być obserwatorem mojego bloga
  • wyrazić pod tą notką chęć posiadania cieni Quatro Benecos.
Na zgłoszenia czekam do 5 października br.
Zwyciężczynię wylosuję następnego dnia.
Zapraszam do zabawy.

21 września 2013

Prime Focus - naturalna baza pod cienie Lily Lolo

O makijażu nie piszę zbyt często. Z kilku powodów. Nie oznacza to jednak, że się nie maluję. Wprost przeciwnie. Pełen makijaż towarzyszy mi każdego dnia. Używam w przewadze cieni mineralnych EDM, Alva. Raz zakupione wystarczają na bardzo długo. Pisałam już o moich ulubionych kolorach (klik). Co do samych cieni, różna jest ich trwałość w zależnośco od barwy. Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić produkt, który zdecydowanie poprawia trwałość cieni. Jest to Naturalna baza pod cienie Lily Lolo.
 
Do marki Lily Lolo zraziłam się po mojej przygodzie z błyszczykami. Ale cóż tam. Na rynku nie ma żadnej innej naturalnej bazy pod cienie. Postanowiłam więc, chcąc nie chcąc, marce dać drugą szansę.



O bazie przeczytamy:
„To jedyny taki kosmetyk na rynku o kremowej konsystencji, którego główne zadania, oprócz przedłużenia trwałości cieni, to wyrównanie kolorytu skóry powiek oraz tuszowanie cieni pod oczami.
ü  stworzona z myślą o przedłużeniu trwałości cieni o sypkiej konsystencji; cienie się nie rolują i nie ważą
ü  skóra powiek jest doskonale przygotowana pod makijaż
ü  podwójne działanie

ü  baza cielista wyrównuje koloryt skóry powiek i sprawia, że kolor nakładanych cieni jest ujednolicony
ü  baza żółta tuszuje cienie wokół oczu i sprawa, że cienie trzymają się dłużej
ü  obie bazy można ze sobą mieszać
ü  odpowiednia dla wegan
Rada: aplikuj za pomocą palca, delikatnie wklep bazę w skórę powiek, a następnie równomiernie rozetrzyj.
Składniki: Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Euphorbia Cerifera (Candelilla) Wax, Argania Spinosa Kernel Oil, Mica, Tocopherol,May Contain [+/- CI 77891 (Titanium Dioxide), CI 77491, CI 77492, CI 77499 (Iron Oxides)]



Moja opinia:
Cieniami pod oczami „chwaliłam się” już wielokrotnie. Teraz wklepuję odrobinę żółtej bazy. Cienie zostają skrzętnie ukryte. Cielistej bazy używam na powieki. Rzeczywiście wyrównuje koloryt powieki. Cienie znacznie dłużej się trzymają. Mam takie, które na powiece były ładne tylko przez dwie - trzy godziny. Teraz wytrzymują sześć - osiem godzin. Barwy na powiece lepiej się prezentują. Są bardziej nasycone. Cienie nie rolują się i nie ważą. Dobrze zrobiłam kupując tę bazę. I tak ja radzi producent – najlepiej nakładać ją palcem.



Próbowałam zrobić zdjęcia na skórze, ale bazy po prostu nie widać. I o to tak naprawdę chodzi.
Małą próbkę można zobaczyć z użyciem cieni. Wykorzystałam cienie z mojego jesiennego makijażu: Alva – Solar Gem oraz Everyday Minerals – The Cocoa Road.



Używacie bazy pod cienie? A może macie jakieś inne sposoby na przedłużenie trwałości makijażu oczu?

18 września 2013

Rozdanie: Organiczny krem pod oczy Skin Blossom

W jednym z komentarzy pod poprzednią notką przeczytałam, że wcale nie jest łatwo znaleźć dobry krem pod oczy.  To prawda. Jednym z ciekawszych wydaje się być Organiczny krem pod oczy Skin Blossom. Jestem bardzo zadowolona z jego działania. Tak się dobrze składa, że przedstawiciel marki w Polsce firma Naturisimo ma dla Czytelników mojego bloga jeden taki krem.
Kto ma ochotę na wypróbowanie tego kremu? Czy zielona herbata, świetlik i gryka także przypadną Waszym oczom do gustu?  Niniejszym ogłaszam rozdanie.


Zasady :
1. Rozdanie jest organizowane na blogu http://agulkowepole.blogspot.com
we współudziale z firmą
2. Rozdanie trwa od 18 września 2013 r. do 2 października  2013 r.
 Wyniki zostaną ogłoszone w ciągu 4 dni od jego zakończenia.
 3. Z nadesłanych zgłoszeń wylosuję jedną osobę, która  otrzyma organiczny krem  pod oczy Skin Blossom.
4. Uczestnikami rozdania mogą być wszyscy, którzy dokonają zgłoszenia pod niniejszą notką wg wzoru:
Lubię stronę Bio Piękno Kosmetyki Naturalne i Mineralne  (klik) (obowiązkowo) jako ……….
(imię i pierwsza litera nazwiska lub jako fan page)
Obserwuję Agulkowe Pole (obowiązkowo) jako: ..............

15 września 2013

Organiczny krem pod oczy Skin Blossom

Pisałam wielokrotnie, że zmagam się z cieniami pod oczami. To duży problem kosmetyczny. Pod koniec lipca pani Magda z firmy Naturisimo, będącej wyłącznym przedstawicielem marki Skin Blossom w Polce zaproponowała mi przetestowanie kosmetyków tej marki, m.in. kremu pod oczy. Pomyślałam: co mi szkodzi, moje cienie po niefortunnej przygodzie z żelem Therapy Organic już nie mogą być większe. Zgodziłam się. Nie znałam tej marki wcześniej.
Testy kosmetyków Skin Blossom rozpoczęłam od organicznego kremu pod oczy.



O kremie przeczytamy:
„Regenerujący oraz odświeżający krem pod oczy skutecznie nawilża oraz odmładza skórę wokół oczu. Specjalna mieszanka wyciągu z zielonej herbaty i świetlika spełnia rolę przeciwutleniaczy. Dzięki łagodnej formule krem jest przeznaczony do wszystkich rodzajów skóry. Jak stosować: aplikować na oczyszczoną skórę wokół oczu rano i wieczorem. 85% receptury kosmetyku stanowią składniki organiczne. Posiada certyfikat Soil Association.
Kosmetyk jest odpowiedni dla Vegan – jest zarejestrowany przez Vegan Society
Skład: Aqua (Water), Cetearyl Alcohol, Glycerin*, Caprylic/Capric Triglyceride, Glyceryl Stearate, Cetearyl Glucoside, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter*, Prunus Amygdalus Dulcis (Almond) Oil*, Polygonum Fagopyrum (Buckwheat) Seed Extract, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Aloe Barbadensis (Aloe Vera) Leaf Juice Powder*, Tocopherol (Vitamin E), Sodium Benzoate, Camellia Sinensis (Green Tea) Leaf Extract*, Euphrasia Officinalis (Eyebright) Extract*, Xanthan Gum, Potassium Sorbate, Citric Acid
 *z certyfikowanych upraw.”



Moja opinia:
Krem zamknięto w klasycznej buteleczce o pojemności 15 ml typu air-less. Higieniczne i praktyczne rozwiązanie. Konsystencja w mojej ocenie jest w sam raz, ani za gęsta, ani zbyt rzadka. Zapach jest lekki, neutralny. W składzie mamy olej ze słodkich migdałów, masło shea. Oba te składniki odpowiadają za prawidłowe nawilżenie skóry. Zatrzymują wodę w skórze. Ponadto formuła kremu została wzbogacona w puder z soku aloesu, wyciąg ze świetlika, wyciąg z zielonej herbaty oraz ekstrakt gryki. Kremu tego można używać zarówno na dzień jak i na noc. Ja stosowałam go tylko na noc, nakładając grubą warstwę. Potraktowałam te krem jak codzienną maseczkę pod oczy, wynagradzając sobie tym samym poranny pośpiech i rezygnację z kremu. Po trzech tygodniach stosowania zauważyłam, że cienie pod oczami wyraźnie rozjaśniły się. Nie zmieniłam trybu życia, ilości snu i diety.


Z tego wnoszę, że to zasługa kremu. Obecnie po sześciu tygodniach stosowania jestem zadowolona z efektu. Oczywiście sińce nie zniknęły całkowicie. Zmniejszył się jednak ich zasięg. Są na tyle jasne, że jestem w stanie akceptować taki stan rzeczy. Ten krem mnie bardzo pozytywnie zaskoczył. Producent nie pisze, że ten krem poradzi sobie z cieniami pod oczami. Ma tylko nawilżyć i odmłodzić skórę pod oczami. Skład tego kremu może nie należy do nadzwyczaj bogatych w wyciągi roślinne i ekstrakty czy drogie oleje. Zaczęłam jednak zastanawiać się, jaki ze składników mógł mieć wpływ na moje cienie pod oczami. Świetlik, zielona herbata – ich działanie na oczy jest mi znane. Sądzę, że efektu dopełniła jednak gryka. Któż z nas nie zna kaszy gryczanej. Ale gryka w kosmetykach?
 

Otóż tak. Zawiera znaczne ilości rutyny. Ta natomiast zwiększa odporność naczyń włosowatych, zmniejszając jednocześnie ich przepuszczalność, poprawia krążenie. Wniosek z tego płynie jeden – stosowanie tego kremu poprawiło krążenie w delikatnej skórze pod oczami, redukując jednocześnie cienie. Muszę przyznać, że bardzo się cieszę, że zgodziłam się przetestować ten krem. Sama na niego nie zwróciłabym uwagi. Białe opakowanie z zielonymi napisami, mimo, że gustowne nie krzyczy weź mnie. Cena natomiast nie jest wygórowana. Krem kosztuje 27,50 zł.
Macie takie kosmetyki, na które byście nie zwróciły uwagi gdyby ktoś im Wam nie podsunął?

 

13 września 2013

Krem pod prysznic "Mleko klaczy" So Bio Etic

Wiecie, że jestem wielką fanką mydeł. Nie oznacza to jednak, że żele pod prysznic są u mnie w pogardzie. Gdybyście mnie zapytali, co wolę mydło czy żel pod prysznic, nie potrafiłabym zdecydować. Poprzednie moje notki była o mydłach, dzisiejsza będzie więc o żelu pod prysznic. A właściwie o kremie pod prysznic marki So Bio Etic o dość intrygującej nazwie „Mleko klaczy”.
 

O kremie pod prysznic przeczytamy:
„Ten bogaty krem pod prysznic odżywi Twoją skórę i pozostawi ją jedwabiście miękką. Kompozycja mleka klaczy lub mleka oślego jest najbliższa mleku ludzkiemu, dzięki czemu łączy wszystkie dobrze znane odżywcze i kojące właściwości. Mleczny zapach kremu So BIO z mlekiem klaczy otuli Twoją skórę z miękkością i komfortem i pozostawi ją delikatnie pachnącą.
Opakowanie pochodzi z recyklingu w 70% i w 100% nadaje się do przetworzenia bez ftalanów ani bisfenolu.
 

Skład: Aqua (Water), Ammonium Lauryl Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Xanthan Gum, Benzyl Alcohol, Chondrus Crispus (Carrageenan), Parfum (Fragrance), Sodium Cocoyl Glutamate, Sodium Chloride, Lactic Acid, Mare Milk*, Benzoic Acid, Dehydroacetic Acid (Vitamin C), CI 77891 (Titanium Dioxide), Butyrospermum Parkii (Shea) Butter*, Aloe Barbadensis Leaf Juice Powder*, Tocopherol (Vitamin E).
* z rolnictwa ekologicznego
99% składników jest pochodzenia naturalnego
10% składników pochodzi z rolnictwa ekologicznego.”

Moja opinia:
Nie jest to mój pierwszy kontakt z kremem pod prysznic marki So Bio etic. „Mleko klaczy” trafiło do mnie jako nagroda w konkursie zorganizowanym na fb Matique. Powinnam powtórzyć wszystko to co już napisałam na temat kremu pod prysznic Kokos-Tiare. Krem jest wyjątkowo delikatny. Wystarczy niewielka jego ilość, aby się umyć. Dobrze się pieni, łatwo spłukuje, nie wysusza skóry. Jednym słowem działa tak jak powinien dobry żel pod prysznic. Czym różni się od innych kosmetyków tego typu. Na uwagę zasługuje niewątpliwie dobry skład. Sądzę, że ten krem pod prysznic sprawdził by się także u osób z delikatną i przesuszoną skórą. Mnie ten krem pod prysznic zachwycił zapachem. Kremy pod prysznic So Bio Etic nazwano różnymi regionami świata. Tak, aby kojarzyły się podróżami. Jest Andaluzja, Madagaskar, Bombaj, Prowansja.
 
 
A czy za sprawą „Mleka klaczy” można odbyć podróż? Można. Sentymentalną … Zapach mnie urzekł. Mnie kojarzy się z latami dzieciństwa. Moje dzieciństwo przypadło na lata 80-te ubiegłego wieku. Żyło się wtedy bardzo skromnie. Puste sklepowe półki. O słodyczach i pomarańczach można było tylko pomarzyć. Aby osłodzić dzieciństwo mama w domu rodzeństwu i mnie przygotowywała marcepany. Takie z ziemniaków, cukru pudru i olejku migdałowego. W domu tak pięknie pachniało. Tak właśnie pachnie ten krem pod prysznic – skromnym, ale szczęśliwym dzieciństwem.
Jakie zapachy w Was wywołują wspomnienia?
 

12 września 2013

Mydełka Organique

Lubię konkursy. Te organizowane na blogach i te na FB. W połowie lipca wzięłam udział w konkursie  „7 dni zabawy z Organique Kraków Galeria Kazimierz”. Grecki tydzień był wyjątkowo kreatywną zabawą. Nigdy nie byłam w Grecji. Z tej zabawy dużo dowiedziałam się o Grecji, jej kulturze, tradycjach i kuchni. Tak się stało, że zostałam laureatką jednego z greckich dni. Wiadomo, jak konkurs, to są nagrody.
 
Dzisiaj odebrałam z poczty pachnącą przesyłkę. Pani na poczcie powiedziała, że jest to niewątpliwie najbardziej pachnąca przesyłka jaką kiedykolwiek wydawała. Zawartość tylko mogła sobie wyobrazić. Wy możecie zobaczyć.
 
 
A ja mogę cieszyć się i zapachem i wyglądem i przyjemnym używaniem. Znacie kosmetyki Organique? Jakie polecacie?

7 września 2013

Mydło glicerynowe Pure Ocean Sodasan

Sięgam po różne naturalne mydełka.  Kilka lat temu nawet nie zdawałam sobie sprawy, że jest tyle dobrych mydeł. Wybierając mydło kieruję się składem. Wiadomo, że nie sięgnę po mydło oparte na tłuszczu zwierzęcym. Inną ważną informacją jest to czy mydło zawiera ETDA.  Wciąż szukam mydła doskonałego. Tym razem sięgnęłam  po mydło glicerynowe Pure Ocean Sodasan. 

 
Wspomniałam, że unikam mydeł z EDTA. Co kryje się pod tajemniczą nazwą EDTA?
EDTA to kwas etylenodiaminotetraoctowy, kwas wersenowy. W kosmetykach, że względu na swoje właściwości przeciwbakteryjne i przeciwgrzybiczne, pełni rolę konserwantu. Zapobiega zmianom zapachu, konsystencji i wyglądu kosmetyku. W kosmetykach może występować w postaci:
EDTA (EtylenoDiaminoTetraAcetic),
tetrasodium EDTA (wersenian czterosodowy)
disodium EDTA (wersenian dwusodowy).
 Przyjmuje się, że EDTA stosowany w niskich dawkach jest nieszkodliwy dla organizmu. W dużym stężeniu, jest substancją drażniącą skórę i błony śluzowe. EDTA robi się groźny w powietrzu. Sole kwasu EDTA rozpylone w naszym otoczeniu, mogą powodować nieżyt spojówek, kaszel oraz duszności. Dlatego też, warto unikać EDTA zawartych w kosmetykach w aerozolu. W połączeniu ze związkami azotowymi, EDTA tworzy nitrozaminy, które mają działanie rakotwórcze.
Jako, że EDTA ma działanie wiążące (chelatujące) metale ciężkie nie powinno się używać kosmetyków zawierających go w przypadku kiedy przyjmujemy leki zawierające cynk i żelazo. Zaleca się także zachowanie szczególnej ostrożności jeśli zażywamy antybiotyki.
Trochę przybliżyłam Wam EDTA. Czas na mydełko.





Producent tak nas zachęca do stosowania mydeł glicerynowych:
„Ponieważ wartość pH jest stosunkowo niska, mydła PURE są szczególnie przyjazne dla skóry i przeznaczone do pielęgnacji wszystkich rodzajów skóry, również wrażliwej.
 Delikatna piana pozostawia przyjemny i delikatny zapach oraz miękką skórę.
Mydła PURE zawierają bardzo dużą ilość organicznej gliceryny. Gliceryna jest zdolna do wiązania oraz oddawania wilgoci dzięki czemu skóra staje się bardziej elastyczna . Ma również pozytywny wpływ na budowę naturalnej bariery ochronnej skóry.
Produkcja mydeł odbywa się w energooszczędnym, przy niskiej temperaturze, procesie zmydlania.
pH: 8,8 - 9,3
INCI: Sodium Cocoate*, Sodium Oleate*,Glycerine*,Sorbitol, Coconut Acid*,Oleic Acid, Aqua, Perfume,  Sodium Citrate, Limonene, Linalool, Citral, CI 77007”





Moja opinia:
Na samym wstępie wspomniałam, że ważny jest dla mnie skład mydła. Sodasan naprawdę się postarał. 100 % składników, z których wytworzono mydło jest pochodzenia naturalnego; 54,90 % pochodzi z rolnictwa biologicznego. W mydle tym nie ma oleju palmowego. Nie ma sztucznych barwników, EDTA . Sama natura. Mydło to posiada certyfikat Ecocert Greenlife.
 
Mydło to zadowoli najbardziej wybrednych. Jest bardzo delikatne. Pieni się wyjątkowo dobrze. Sądzę, że to za sprawą oleju kokosowego. Pięknie pachnie. Zapach jest świeży, rześki. Taka morska bryza. Na uwagę zasługuje także owalny kształt dobrze układający się w dłoni.  Używanie tego mydła jest bardzo przyjemne. Najpierw zapach, a potem delikatna piana. Nie mam mowy o tym, aby mydło wysuszało skórę. Jest bogate w glicerynę. To wyraźnie się czuje. Jeśli nie miałyście nigdy glicerynowego mydełka Sodasan to czas to zmienić. Fanki naturalnych mydeł nie powinny przegapić tej marki.





Lubicie mydełka w kostkach? Zwracacie uwagę na skład mydła czy jest on w 100 % naturalny? Co sądzicie o mydłach marsylskich z EDTA? Jakiś macie mydlanych ulubieńców?


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...