Dla Was piszę

9 lutego 2014

Ajurwedyjski olejek do twarzy i ciała z różowym lotosem Khadi


Lubię oleje w pielęgnacji. Służą mi do włosów, twarzy i ciała. Mojej skórze odpowiadają. Sięgam także po kremy pozbawione wody. Tylko oleje i masła. Wydawać by się mogło, że oleje mojej mieszanej cerze mogą wyrządzić wiele szkód. Nic bardziej błędnego. Nie powodują u mnie żadnego zapychania, powstawania niedoskonałości czy innych problemów. Myślę, że sedno tkwi w naturalnej pielęgnacji. Naturalne oleje nie pozbawiają skóry podstawowej jej funkcji, a mianowicie oddychania. Wymiana gazowa z otoczeniem pozostaje zachowana.
Jesienią zawsze rozpoczynam czas bogatszej pielęgnacji mojej cery. Pani Małgosia z Helfy po długich moich dylematach co do różowego lotosu i róży przekonała mnie do Ajurwedyjskiego Olejku do Twarzy i Ciała z Różowym Lotosem.
O olejku przeczytamy :
„Ajurwedyjski olejek do twarzy i ciała z różowym lotosem przeznaczony do pielęgnacji skóry mieszanej. Regularnie stosowany pomaga utrzymać jedwabiście miękką skórę, zapewnia odpowiedni stan jej uwodnienia. Pomaga zredukować nadmierną produkcję sebum. Zawiera zioła o działaniu ściągającym.
  • Czerwony lotos ogranicza nadmierną produkcję sebum
  • Lajjalu ma działanie ściągające, usuwa nadmiar gorąca
  • Brahmi łagodzi podrażnienia, przyspiesza gojenie drobnych ranek
  • Kora z drzewa banianowego wykazuje właściwości ściągające i oczyszczające
  • Manjistha pobudza krążenie, oczyszcza skórę, działa antyseptycznie
  • Olej z łusek ryżowych wygładza zmarszczki, działa nawilżająco; poprawia wygląd cery, zawiera naturalny filtr przeciwsłoneczny
  • Olej sezamowy i słonecznikowy nadaje skórze jedwabistą miękkość
  • Olej z neem zapobiega infekcjom skóry
  • Olej z nasion z marchwi chroni skórę przed promieniowaniem UV
Aromaterapia:
  • Lawenda odpręża, wycisza, pomaga zredukować stres
  • Devadaru działa relaksująco, uśmierza nerwy
  • Ylang ylang jest afrodyzjakiem, łagodzi depresję
Skład: Oryza sativa oil (olej ryżowy), Sesamum indicum oil ** (olej z sezamu indyjskiego ), Helianthus annuus oil** (olej słonecznikowy ), Nelumbo nucifera (kwiat lotosu), Rubia cordifolia , Centella asiatica (wąkrota azjatycka), Ficus benghalensis (drzewo banjanowe), Lavandula angustifolia (Lawenda), Tocopheryl acetate (witamin E), Cananga odorata (ylang ylang), Mimosa pudica (mimoza), Cedrus deodara (cedr himalajski), Azadirachta indica (Neem ), Daucus carota sativa (marchew zwyczajna), Geraniol*, Linalool*, Limonene*, Benzyl Alcohol *, Eugenol*, Benzyl Salicytate*, Farnesol*, Benzyl Benzoate*, Coumarin*.
* część składowa naturalnego eterycznego olejku
** pochodzi z kontrolowanych upraw ekologicznych.”
Moja opinia:
Tak jak wspomniałam lubię oleje w pielęgnacji. Nie jest mój pierwszy olejek do pielęgnacji twarzy. Moja skóra twarzy miała już szansę przyzwyczaić się do olejów. Dobór olejów do rodzaju cery jest bardzo ważny. Ja wierzę producentom i słucham ich sugestii. Do tej pory się nie zawiodłam. Ajurwedyjski Olejek do Twarzy i Ciała z Różowym Lotosem Khadi przeznaczony jest dla cery mieszanej. Do twarzy i ciała. To uzasadnia dużą pojemność – 210 ml.

Dla mnie to olej przede wszystkim do twarzy, chodź nie omieszkałam wykorzystać go także do ciała. Tak jak wspomniałam moja twarz lubi oleje. Używam tego oleju na noc. Na dzień lubię zdecydowanie lżejsze rozwiązania. Olejek dobrze się wchłania. Pozostawia lekko tłustą warstwę.

Niewątpliwym atutem jest piękny zapach. To ciepła i mocna woń ylang-ylang. Ja lubię ten kwiatowy, mocny, trochę egzotyczny zapach. Bukiet jego jest bardzo bogaty. W wielu krajach Azji olejek ylangowy uznawany jest za niezwykły afrodyzjak. Jego zapach określa się jako zniewalający i przełamujące wszelkie opory. Zawartość olejku ylang-ylang w tej kompozycji nie jest przypadkowa. Aromaterapeuci podają, że olejek ten zmniejsza się przetłuszczanie skóry i wypadnie włosów. Dla cer przetłuszczających wydaje się być wybawieniem. Jestem zadowolona ze stanu swojej cery. Zapewnienia producenta o jedwabiście miękkiej cerze to nie czcze obietnice. Moja przetłuszczająca się strefa T także jest pod kontrolą.
Olejku z różowym lotosem używam od czterech miesięcy. Z wielkiej butli nie ubyło go dużo. Muszę przyznać, że dla wygody stosowania przelałam olejek do butelki z kroplomierzem. Dobrym rozwiązaniem jest także sprzedaż olejku w butelkach o pojemności 10 ml. To rozwiązanie dla niezdecydowanych albo lubiących częste zmiany.

Pewnie przez długi czas nie przeczytacie u mnie żadnej recenzji kremu na noc. Mam mój różowy lotos i to wystarczy.
Olejek ten także można wykorzystać do masażu. Z reguły wieczorami jestem tak zmęczona, że nie mam już sił na masaż. Co innego jeśli chodzi o kąpiel. Dodaję tego olejku do kąpieli. Nad gorącą woda unosi się piękna woń. A to, że wanna pozostaje tłusta – nic nie szkodzi. Mnie kąpiel z tym olejkiem wyjątkowo wycisza.
Dodam tylko, że jest to kosmetyk certyfikowany przez BDIH. Nie jest testowany na zwierzętach.

Szczerze polecam właścicielkom mieszanych cer. Będzie zadowolone. Olejek kupicie w sklepie Helfy.
Lubicie używać olejków do twarzy? Jakie są Wasze doświadczenia. Znacie ajurwedyjskie olejki Khadi?

31 komentarzy:

  1. Dodałam Twój post do zakładek, żeby nie zapomnieć o tym by umieścić olejek na swojej liście zakupów. Zaintrygował mnie niesamowicie i mam nadzieję, że i u mnie równie dobrze się spisze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi niestety oleje na twarzy robią krzywdę i bardzo tego żałuję :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe jaka jest tego przyczyna?

      Usuń
    2. Nie mam pojęcia....wszystkie oleje i kosmetyki mające dużo ich w składzie, czy też zbyt "bogate" niestety nie wpływają dobrze na moją cerę :( Kiedyś krzywdę sobie zrobiłam kremikami Gaia Creams.

      Usuń
    3. Foryourbeauty ja mam tak samo :(

      Usuń
  3. Jak na razie do twarzy stosowałam tylko macerat z nagietka. Kusisz tym olejkiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Macerat z nagietka to także fantastyczny kosmetyk. Olej nagietkowy to moje wielkie odkrycie.

      Usuń
    2. Bardzo go lubię, ale ostatnio mam ochotę wypróbować coś innego. Tylko jeszcze nie wiem czy kolejny czysty olej, czy jakąś mieszankę :)

      Usuń
    3. Nie odpowiem Tobie na to pytanie. W mieszankach trzeba uważnie przeanalizować składniki.

      Usuń
  4. Jeszcze ich nie miałam okazji przetestować, ale jak zużyję rozlegle zapasy czystych olejów sprawię sobie kilka miniaturek khadi :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo lubię używać olejki do twarzy. Też mam cerę mieszaną i myślę, że ten olejek też by się u mnie sprawdził. Czuję się skuszona :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Od kilku dni mam olejek różany z tej serii. Wszystkich innych też jestem ciekawa (poza tym różanym, "pociągał mnie" jeszcze fiołkowy, ale nie zużyję tylu na raz ;-)).

    OdpowiedzUsuń
  7. olejek jawi się ciekawie, zwłaszcza, że podpasował mi zapach yang yang, ale w kremie, bo już woda toaletowa średnio do mnie przemawia;)

    pozdrawiam ciepło
    :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapach musi być cudownyyyy, ylang-ylang należy do jednych z moich ulubieńców, uwielbiam go w olejkach i perfumach :)
    Oleje stosuję do pielęgnacji swojej mieszanej cery od ponad roku, i już zdążyłam przekonać się, że oleista konsystencja, wcale nie oznacza tłustej cery, umiejętnie dobrany olej, lub mieszanka kilku olei, potrafi zapewnić jeszcze lepsze efekty, jak kremy matujące :)
    Musze wypróbować ten olej, czuje, że przypadł by mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pełni się zgodzę, że kluczem jest odpowiedni dobór. Nie sądziłam, że oleje mogą matowić cerę. Tak się jednak dzieje. Polecam niedowiarkom.

      Usuń
  9. zapowiada się świetnie, nie znam olejków Khadi, czas najwyższy je poznać

    OdpowiedzUsuń
  10. Powoli przechodzę na bardziej naturalną pielęgnację i masz rację, skóra się przyzwyczaja , nawet ciężki krem okazuje się czasem wybawieniem dla cery tłustej bo koi ją i reguluję , olejek będę miała na uwadze, ale na pewno zacznę od mniejszej pojemności .

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam ylang-ylang:) Sama nie miałam olejku do twarzy Khadi, ale może kiedyś spróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie znam olejków Khadi. Ale pewnie kiedyś się na nie skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja kupię na pewno w małych pojemnościach :) a jak mi się spodoba to kupie w dużym!

    OdpowiedzUsuń
  14. Myślałam, że będzie hit, okazał się kitem. Przede wszystkim to nie jest czysty olejek z różowego lotosu, tylko mix różnych olejów, które nie zawsze i nie każdej skórze służą. Nie jest do końca naturalny, zawiera chemiczne dodatki (patrz skład). Jeśli chodzi o dozowanie, to jest o wiele wygodniejsze gdyż butelka ma dozownik, niż w przypadku oleju z czarnuszki o którym pisałam tutaj.
    Zapach jest bardzo nienaturalny, chemiczny, krótko mówiąc śmierdzi. Gdyby olej dobroczynnie działał na skórę, mogłabym ten zapach znieść, ale niestety....
    Z tego co wiem, bo czytałam, olej do pielęgnacji twarzy czy ciała powinien być 100% olejem bez sztucznych domieszek. Sztuczne domieszki stosuje się głównie do olejków, które są wykorzystywane do produkcji świec zapachowych, czy olejków do aromaterapii, kominków zapachowych, odświeżaczy powietrza czy urządzeń dbających o zapach w domu.
    Producent twierdzi, że olejek szybko się wchłania - bzdura. Stosowałam do masażu twarzy takiego, jaki pokazywałam w poście o oleju z czarnuszki. Taki masaż trwa 2-3 minuty. W tym czasie olejek powinien się wchłonąć, niestety nic takiego nie nastąpiło. Musiałam po masażu wszystko dokładnie zmywać. Olej jest bardzo tłusty. Pod koniec zostało mi go za mało na masaż, a za dużo, żeby wyrzucić, więc postanowiłam wetrzeć go w twarz i pozostawić do rana, bez użycia innych kosmetyków. Następnego dnia rano świeciłam się jak latarnia, a czoło miałam całe mokre i tłuste od sebum, jak w czasie największych letnich upałów. U mnie więc nie regulował wydzielania sebum, a wręcz je nasilał.
    Owszem skóra po nim jest miękka i gładka, ale to można osiągnąć wieloma kosmetykami, niekoniecznie olejami.
    Oprócz nasilenia wydzielania sebum dzięki olejkowi dorobiłam się podskórnych krostek, oraz nasiliły się przebarwienia na skórze, z którymi teraz będę walczyć innymi kosmetykami.
    Poza tym producent pisze, że do jednego zabiegu należy użyć 10-15 ml kosmetyku czyli nawet więcej niz zawierało moje 10 ml opakowanie. Gdybym użyła jednego opakowania na raz, długo nie zmyłabym takiej ilości tłuszczu z twarzy.
    Dla mnie to bubel, do którego nigdy nie wrócę. Kupując myślałam, że po przetestowaniu małego opakowania, zakupię pełnowymiarowe. Teraz cieszę się, że już się skończył. To kolejny naturalny kosmetyk, który zrobił mi więcej szkody niż drogeryjne według niektórych, przeładowane chemią, produkty.

    OdpowiedzUsuń

Chętnie czytam Wasze komentarze i za każdy dziękuję.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...