W przedświątecznej bieganinie weszłam do księgarni. A tam na
półce z przysłowiowymi starociami znalazłam taki oto poradnik:
E213 Tabele dodatków i składników chemicznych czyli co
jesz i czym się smarujesz autorstwa Billa Stathama
Wydawca tak zachęca
nas do nabycia tego poradnika:
„Tartrazyna, polidekstroza i E133 – czy zaryzykujesz ich
spożycie? Z tego kieszonkowego poradnika konsumenta dowiesz się, które
składniki chemiczne zawarte w artykułach spożywczych są bezpieczne, a których
lepiej unikać.
W tabelach zawierających alfabetyczną listę związków chemicznych
znajdziesz przydatne informacje o potencjalnym wpływie dodatków chemicznych na
twoje zdrowie. O stopniu ich szkodliwości informują kolory. Z książki dowiesz
się również, co oznaczają kody zaczynające się literą E. Informacje te pomogą
Ci zadecydować, które produkty włożyć do koszyka, a które lepiej zostawić na
półce.”
Poradnik podzielono na dwie zasadnicze części:
ü
Dodatki do
żywności
ü
Składniki kosmetyków
Obie części są dla mnie bardzo interesujące. Przyznam, że
jeszcze przed światami przeanalizowałam etykiety zakupionych wędlin.
W Boczku Chłopskim sprzedawanym jako produkt w pełni
naturalny (nie był tani) znalazłam:
E250 - azotyn sodu
E316 – izoskorbianian sodu
E621 – glutaminian monosodowy
W mojej książeczce azotyn sodu oznaczono na czerwono (lepiej
unikać). Na temat E316, mimo, że został oznaczony na zielono (bezpieczny dla
większości) dowiedziałam się, że nie został przebadany pod kątem efektów
mutagennych i teratogennych.
Glutaminian monosodowy także zakwalifikowano do substancji,
których należy unikać.
Oto lista potencjalnych skutków jakie może wywoływać: skurcze
oskrzeli, palpitacje serca, dolegliwości brzucha, poirytowanie, fibromialgia,
mdłości, depresja, ból głowy, migrena, astma, nieostrość widzenia, zawroty
głowy, upośledzenie wzroku, teratogenny, powinny unikać go osoby uczulone na
aspirynę, niezalecany dzieciom.
Być może powiedzie, że przesadzam analizując takie rzeczy.
Każdy ma wybór. Bill Statham napisał tę książkę „aby ułatwić identyfikowanie
składników i dodatków do artykułów spożywczych, produktów higieny osobistej i
kosmetyków, które mogą powodować dolegliwości i choroby. Ta wiedza zapewnia nam
możliwość wolnego wyboru, a niejednokrotnie lepszą jakość życia.”
Poradnik ten wydało Wydawnictwo RM. Moje, pierwsze wydanie,
jest z roku 2006. Dlatego pewnie za tę cenną książeczkę zapłaciłam aż 5 zł.
Sprawdziłam czy książka ta jest dostępna w wydawnictwie.
Jest już jej drugie wydanie. Polecam ten poradnik każdemu komu, nie jest
obojętne „co je i czym się smaruje”.
Tytułowy E213 to benzoesan wapnia, który może wywoływać ... problemy behawiorlane.
Przyda się Wam taki poradnik? Jeśli tak, to szukajcie w księgarniach.
Mnie by się to przydało :) Muszę u siebie poszukać lub u siostry zamówić :)
OdpowiedzUsuńPolecam. To publikacja dla każdego, kto nie chce niepotrzebnie się truć od wewnątrz i od zewnątrz. Dobrze, że ja nie mam siostry z księgarnią. Chyba miałabym zakaz wstępu.
UsuńMam tę książkę i czasem zaglądam. Niestety wielu składników chemicznych brak:(
OdpowiedzUsuńTo prawda, że nie ma w niej wszystkiego. Dla mnie jest to swoista baza.
UsuńPrzydałoby się mieć coś takiego pod ręką w trakcie zakupów, mogłabym kontrolować co tak naprawdę kupuję.
OdpowiedzUsuńTo bardzo potrzebna publikacja. Zwłaszcza jeśli mamy małę dzieci, warto się z nią zapoznać.
UsuńStrach się bać.
OdpowiedzUsuńCoraz częściej tęsknię za chlebem z pieca mojej babci, kiebasą w jelitku dziadka...
Ale lepiej wiedzeć, co się je (nawet same "E") niż żyć w niewiedzy.
Ja mam ten luksus, że piekę chleb.
UsuńJa też piekłam. Niestety pic się mi się zepsuł:/. Ale czekam na wypiekacz. Znów będę mieć swój chlebek. Chlebek babci nie miał sobie równych.
UsuńBardzo pożyteczna książka, muszę się za nią rozejrzeć.
OdpowiedzUsuńPolecam, zwłaszcza, że i Tobie naturalna strona życia jest bardzo bliska.
Usuńwarto z pewnością zapoznać się z tą książką dla własnego dobra
OdpowiedzUsuńDla włąsnego i naszych bliskich :)
UsuńChętnie poszerzyłabym swoją wiedzę, bo o ile na składach kosmetyków nieco się znam, to o dodatkach do żywności myślę, że wiem za mało.
OdpowiedzUsuńWobec tego przyda Ci się taka książeczka.
Usuńciekawa pozycja :)
OdpowiedzUsuńI bardzo użyteczna :)
UsuńLubię wiedzieć co jem, E zdecydowanie unikam, właściwie już w ogóle nie kupuję produktów, które mają długie i 'trudne' składy. Książeczka fajna. Jestem zdecydowanie na TAK.
OdpowiedzUsuńWsród tych "E" są takie, które można bezpiecznie używać. Ale wiadomo im ich mniej tym lepiej.
UsuńMam też książeczkę, od kilku lat. Mój egzmeplarz jest już mocno zużyty. Lubię wiedzieć co jem i czym się smaruję. Dobrze, że napisałaś o niej.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że na tę książeczkę wpadłam ;) Bardzo mi się przydaje.
UsuńMasz rację, warto ;)
OdpowiedzUsuńja kupuję tylko takie produkty żywnościowe, których poszczególne składniki jestem w stanie sobie wyobrazić - wyjątek stanowią słodycze, o których z góry zakładam, że są niezdrowe, a jem je dla czystej przyjemności...
OdpowiedzUsuńa tak zupełnie z innej beczki - zamówiłam sobie dzisiaj dwie maski do włosów ze sklepu kalina i okazało się, że obydwie recenzowałaś na swoim blogu i jedna jest Twoim hitem, z kolei druga kitem - bardzo mnie to ucieszyło, bo to znaczy że mają różne działanie i nawet jeśli Twój hit stanowić będzie mój kit, to zawsze druga może się sprawdzić;) także dziękuję za recenzję, nie mogę się doczekać testów!;)
Masz całkowitą rację :) Może się zdarzyć tak, że to co u mnie się sprawdziło u Ciebie się nie sprawdzi. I odwrotnie ;)
UsuńSłyszałam o tej książce wcześniej i mam w planach jej zakup. Chociaż ostatnio i tak kupuję tylko jak najbardziej naturalne jedzenie (inaczej jest z kosmetykami, na których aż tak mi nie zależy), to też nie zawsze jest to możliwe. Poza tym pod niektórymi "E" kryją się całkiem "normalne" składniki i to też warto wiedzieć.
OdpowiedzUsuńMasz rację, że nie każde "E" powinno napawać nas przerażeniem. Dlatego warto azpoznać się z tą książką.
UsuńBardzo pomocna książka w codziennym życiu. Z pewnością warto ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńWarto ją mieć :)
UsuńOjej super książka. Już mam ochotę ją kupić. Wciąż się trzeba edukować w swojej pielęgnacji m.in. na twoim blogu:) Podjęłam się również pisania bloga jednak moja droga to dopiero szary początek...
OdpowiedzUsuńBardzo polecam tę książkę. Otwiera oczy na wiele spraw.
Usuń