Nie umiem pięknie opisywać zapachów. Perfumy, pewnie jak każda kobieta, uwielbiam. Perfumy traktuję jak element … garderoby.
Od dłuższego czasu towarzyszy mi Eau de Perfum Larendogra.
To
nasza rodzima produkcja. Autorami tej kompozycji są perfumiarze z Pollena-Aroma.
Przypuszczam, że bardzo Was to
zaskoczyło. Polskie perfumy! Tak, i to z historią w tle. Historii związanej z Elżbietą
Łokietkówną i tymi perfumami nie będę wam opisywać. Zainteresowane osoby z
pewnością znajdą tę historię.
Producent tak przedstawia swój zapach:
„ Larendogra to spolszczona w XVI-XVII wieku nazwa
"Eau de la Reine d’Hongrie" - Francuskiej wersji słynnej "Wody
Królowej Węgier", której autorką była Elżbieta Łokietkówna, Królowa Węgier
w XIV wieku. Ta cudowna woda była lekiem, perfumami, a przede wszystkim
afrodyzjakiem. Frywolna do późnego wieku Elżbieta czarowała tym zapachem
cesarzy, królów i dworzan. Dominujący w zapachu tej Eau de Perfum naturalny
olejek rozmarynowy, znany roślinny afrodyzjak, a także inne roślinne olejki
eteryczne tworzą niepowtarzalną nutę zapachową ziół, egzotycznych kwiatów
(Ylang-ylang) i żywic (Benzoe Siam), ambry i innych naturalnych składników.
"Larendogra" ekscytuje, przyciąga i zniewala swoim erogennym
zmysłowym zapachem. Wzbudza zainteresowanie, jest inna, egzotyczna, niepowtarzalna,
jedyna w swoim rodzaju. I tym właśnie gwarantuje sukces.”
Moja opinia:
Perfumy te kupiłam z dwóch powodów. Bardzo cenię sobie olejki
Dr Beta. Drugim powodem była ciekawość.
Nie znałam wcześniej zapachu. Próbowałam sobie wyobrazić woń na
podstawie opisu.
Szklana, szafirowa butelka zapakowana była w zwyczajny kartonik.
Szyjkę butelki oplatała lawendowa wstążeczka z karteczką. Na niej umieszczono
nazwę. Niestety nie pokaże Wam tych elementów. Wodę kupiłam dość dawno temu,
zanim jeszcze pisałam bloga. Nie zostawiłam opakowania. Mnie taka surowość opakowania podoba się. Nic
zbytecznego. Skupić mamy się na flakonie, a właściwie jego zawartości. Sam
flakon także jest bardzo prosty. Może wydawać się wręcz siermiężny. Uważam, że
prosta forma jest bardzo wskazana dla wyszukanej kompozycji. Nie ma przesytu.
Szafirową kwadratową butelkę wieńczy korek. Przy jego pomocy
nanosimy perfumy na skórę.
A sam zapach?
Nie ma w sobie nic ze słodyczy. Mocny, zdecydowany. To połączenie aromatów ziół
i kwiatów. Rozmaryn dominuje. Jest jeszcze szałwia i majeranek. Słodki,
kwiatowy ylang-ylang tylko delikatnie łagodzi ziołową woń. W kompozycji odnajduję
lawendę. Zapach zostaje utrwalony przez żywicę.
Zapach ten można określić jako ziołowy. Nie jest to ulotna
kompozycja. Kilka kropel naniesionych na skórę będziemy czuły wiele godzin. Nie używam tej wody codziennie. To dość szczególna
kompozycja, na którą muszę mieć ochotę. Dzisiaj chciałam pachnieć ziołami.
Lubicie ziołowe perfumy? Słyszałyście o Wodzie Królowej
Węgier?
Nie słyszałam nigdy o Wodzie Królowej Węgier.
OdpowiedzUsuńWarto poczytać legendę związaną z tym zapachem.
UsuńSłyszałam o wodzie królowej Węgier ale nie mam pojęcia jak ona pachnie. Trudno wyobrazić sobie zapach na podstawie opisu słownego. Mam nadzieję, że uda mi się poznać ten zapach :)
OdpowiedzUsuńJa zawsze próbuję poczuć woń roztartych ziół, tych ltóre znam, a potem zastanawiam się jaki dadzą efekt kiedy kilka z nich się połączy. Nie muszę wąchać zapachu, aby go kupić :)
UsuńJa, niestety, nie mam takiej wyobraźni zapachowej. Zawsze wolę powąchać pachnidła przed kupnem zwłaszcza, że jest to sprawa bardzo indywidualna. Może w końcu odważę się kupić jakieś przez internet...
UsuńMoja wyobraźnia bierze się z ... kuchni. Używam dużo ziołowych przypraw.
UsuńPierwszy raz slysze o tych perfumach. Kompletnie nie umeim sobie wyobrazic jak pachnie, a niestety 'hint' w postaci 'ziol' zle mi sie kojarzy.
OdpowiedzUsuńJak bede miala okazje to na pewno poniucham.
Flakon mi sie podoba, wydaje mi sie, ze pasuje do zdecydowanych perfum :)
Lubię takie proste formy użytkowe :)
UsuńZaciekawiłaś mnie tym zapachem. Jak tylko będę mieć okazję z pewnością je powącham.
OdpowiedzUsuńKoniecznie powąchaj :)
UsuńPierwszy raz słyszę o tych perfumach, ale mnie bardzo zainteresowałaś :)
OdpowiedzUsuńI pewnie zaskoczeniem jest to, że to nasz polski produkt :)
UsuńBardzo ładny flakon. :) Ja preferuję zapachy świeże, cytrusowe, wesołe :) Podziwiam Twoją wyobraźnię zapachową!
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Czasami wystarczy zamknąć oczy, aby uzmysłowić sobie woń :)
UsuńJest na mojej chciejliście ;)
OdpowiedzUsuńOdważna jesteś :) Czytałam recenzję tego zapachu na innych blogach. Nie są pochlebne.
UsuńBardzo ciekawe perfumy, pierwszy raz o nich słyszę...
OdpowiedzUsuńAroma Pollena ma jeszcze zapach dla mężczyzn :)
Usuńziolowe zapachy wuielbiam - tych nigdy nie mialam .. nawet nie wiedzialam ze takie istnieja......
OdpowiedzUsuńMocne to zioła :)
UsuńCiekawe jaki koszt...poszukam ich online z ciekawości. Gdzieś ta nazwa mi przemknęła przed oczami ale bardzo dawno temu i nawet nie zwróciłam na nie uwagi. Flakonik skromny ale gustowny jak dla mnie:)Piszesz, że zapach dość intensywny ZDECYDOWANY czyli nie nadaje się w ciągu dnia? raczej na wieczór?
OdpowiedzUsuńTak jak napisalam zapach jest mocny, intensywny, zdecydowany. Ziołowy. Ja używam go jako zapachy dziennego. Raczej na wieczór bym go nie polecała. KOsztuje 74 zł na www.drbeta.pl
UsuńUwielbiam te perfumy :) Faktycznie trzeba mieć na nie nastrój, ale ja czasami mam taki notorycznie ;) No i legenda też robi swoje ;) Jednak prawdziwe, skondensowane perfumy "Woda Królowej Węgier", na stronie Dr. Beta mają zabójczą cenę.
OdpowiedzUsuńCzujesz podobnie te wonie jak ja? Moc ziół :)
Usuńhmm wyszukałam i historia ciekawa:) zapach coś mi się wydaje że raczej nie dla mnie :/
OdpowiedzUsuńWiem, że nie każdemu się spodobają.
UsuńWitaj Łucjo :D
OdpowiedzUsuńMam dla Ciebie dobrą wiadomość- zajrzyj proszę do posta z wynikami mojego grudniowego konkursu Ikarov... czeka tam na Ciebie niespodzianka ;)
Nie zwlekaj i koniecznie sprawdź :)
Buziaki :*
Wielkie dzięki :) To ogromna niespodzianka. Bardzo się z niej cieszę. Pierwsza zwyciężczyni nie wie co straciła.
Usuń