Nowy Rok już rozpędził się na dobre, a ja wciąż jeszcze
rozmyślam nad tym co było. Zastanawiałam się jaka ma być pierwsza notka w nowym
roku. Postanowiłam ulec blogowej modzie i napisać o moich odkryciach roku 2012.
Rok 2012 nie jest pierwszym, w którym używam naturalnych
kosmetyków. Poznaję je od czasu jakiegoś. W moim eko szaleństwie doszłam do tego, że nie sięgam po drogeryjne kosmetyki i środki czystości. Parafina i jej pochodne już
dawno zostały wyeliminowane. Poprzedni rok był czasem uważnego przyglądania się
poszczególnym składnikom.
Długo zastanawiałam się nad tym jakie kosmetyki tak naprawdę
mnie oczarowały. Latem poprzedniego roku, podobnie jak wiele z Was, zachwyciłam
się naturalnymi kosmetykami z Rosji. Zachwyt jednak minął. Kosmetyki te oceniam
jako nierówno działające. Są wśród nich perełki i totalne buble. Rosyjskie
kosmetyki nie są moich hitem roku 2012.
Moim odkryciem roku są marki: Luvos i Ikarov.
Zachwycają mnie glinka mineralna Luvos i oleje.
„Firma Luvos, oprócz produktów leczniczych oferuje również
doskonałe, certyfikowane kosmetyki naturalne na bazie glinki mineralnej Luvos.
Prawie 100-letnie doświadczenie firmy Luvos było podstawą do opracowania
innowacyjnych kosmetyków naturalnych, bogatych w cenne minerały oraz substancje
czynne roślinnego pochodzenia. Dzięki temu przygotowano dokładnie wyważoną
kompozycję składników kosmetycznych dla zdrowej i pięknej skóry.”
Słowa firmy nie są przesadzone.
W ciągu ostatnich miesięcy mogłyście przeczytać recenzje
kilku kosmetyków.
Były recenzje:
ü
Krem oczyszczający skórę z glinką mineralną
ü
Maseczka nawilżająca z probiotykiem i wyciągiem
z aloesu
ü
Maseczka peelingująca z olejem z pestek
brzoskwini
ü
Maseczka z glinki Luvos z olejem jojoba
Na napisanie opinii czekają szampon i odżywka, tonik i krem
nawilżający.
W kolejce do zakupu czekają jeszcze maseczki i krem
tonujący.
Kosmetyki te bardzo odpowiadają mojej cerze i włosom.
Niewypałem, z uwagi na skład, okazała się maseczka z glinki Luvos z olejem
jojoba. Nie jest ona jednak oferowana przez polskie sklepy. W ofercie sklepów z
naturalnymi kosmetykami znajdziecie tylko te z certyfikatem BDIH.
Wykaz sklepów oferujących markę Luvos znajdziecie na stronie
oficjalnego importera, którym jest firma NEOPHARMA (klik).
Na wstępie napisałam także, że zachwyciły mnie oleje. Myślę
o tych, które oferuje Ikarov.
Oleje Ikarov załatwiają całą pielęgnację. Marka posiada oleje do twarzy, ciała i włosów. Moja kolekcja jest dość pokaźna. Są w niej: olej do cery mieszanej, oleje do masażu, olej wyszczuplający, olej do włosów, olej do paznokci. Nie zabrakło także płynu dwufazowego do makijażu oraz wody różanej. Nie wszystkie produkty doczekały się recenzji.
W moim koszyku znajduje się jeszcze wiele skarbów marki
Ikarov. Z czasem będziecie mogły przeczytać o moich przemyśleniach związanych z
tymi kosmetykami.
Oficjalnym importerem marki Ikarov jest firma Natur Polska.
Na stronie importera znajdziecie informacje gdzie szukać tych kosmetyków
(klik) .
Moje uznanie zdobyły jeszcze dwa niepozorne produkty.
Pierwszym z nich jest olej laurowy. Otrzymałam go od Ewel, Autorki
bloga Śliwki Robaczywki. Traktuję go
jako lek, bo mnie pomaga na chore stawy. Olej laurowy jest do nabycia w sklepie Blisko Natury (klik).
Wymienić muszę jeszcze sól z Rabki. Kupiłam ją w sklepie
Bio-lady (klik). O soli tej powinnam powiedzieć:
„cudze chwalicie, swego nie znacie.” Muszę przyznać, że czuję się nieco
zawstydzona tym, że sól z Rabki poznałam niedawno. O solach z Rabki wiedział
Bolesław V Wstydliwy (XIII wiek) ! Cudze chwalicie … Sól ta znalazła stałe miejsce w mojej łazience,
bowiem „lepiej późno niż wcale”. Odsyłam
Was do notki o rabczańskiej soli (klik).
Tak w wielkim skrócie wyglądają moje kosmetyczne odkrycia i zachwyty Anno Domini 2012.
Jakimi kosmetykami zachwyciłyście się w poprzednim roku?
hmm szczerze mówiąc nie znam tych marek o.O
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)
Warte poznania :)
Usuńmusze przeczytac o tej soli co polecasz- pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNasza dobra polska sól :)
UsuńŁo matko ile Ty tego tam masz! :D
OdpowiedzUsuńNazbierało się. A teraz będzie się używało i przez długi czas nic nie kupię :)
UsuńMuszę poczytać więcej o tych kosmetykach :) krem z glinką mnie kusi - idę zobaczyć co o nim napisałaś :)
OdpowiedzUsuńPisałam o kremie do mycia twarzy. O kremie nawilżająco-rewitalizującym jeszcze nie zdążyłam :( Uzywam go dopiero od dwóch tygodni.
UsuńJa w końcu muszę spróbować jakiegoś produktu marki Ikarov! A maseczki Luvos właśnie sobie zamawiam... ;) Moim największym zaskoczeniem w 2012 był olejek z drzewa herbacianego - działa lepiej niż jakikolwiek preparat punktowy!
OdpowiedzUsuńOlejek z drzewa herbacianego to niesamowity skarb Natury :) Pogromca pryszczy.
UsuńJa w minionym roku postanowiłam dać szansę naturalnym kosmetykom i znalazłam wśród nich parę perełek, ale używam też niektórych kosmetyków bazujących na chemii, ale po te sięgam raczej w makijażu niż pielęgnacji. Jak wykończę zapasy olejów, to postawię na Ikarov, bo słyszałam o nim wiele dobrego m.in. od Hexxany, teraz widzę, że Tobie również przypadł do gustu:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że wśród Ikarovów znajdziesz coś dla siebie.
UsuńJa się zachwyciłam głównie możliwościami octu jabłkowego, aloesu i drzewa herbacianego :P Takich "poważnych" naturalnych kosmetyków (no możę oprócz mydeł) jeszcze nie miałam zbyt wielu okazji używać, ale wszystko do nadrobienia :)
OdpowiedzUsuńZawsze jest ten pierwszy raz kiedy sięgamy po naturalne kosmetyki. Potem już idzie z górki :)
UsuńJa też bardzo lubię te marki. A maseczki Luvos to moje odkrycie poprzedniego roku.
OdpowiedzUsuńCZytałam, czytałam. Podzielam Twój zachwyt w pełni.
Usuńmoje odkrycie 2012 to Luvos, Weleda i Madara
OdpowiedzUsuńWEledy znam tylko pasty do zębów i krem do rąk (z granatem). Na Madarę przyjdzie czas ;)
UsuńOlej laurowy przyda się więc i mnie. Na razie mam żywokostowy.
OdpowiedzUsuńIkarov i Luvos kuszą mnie od dawna. O tej drugiej firmie dowiedziałam się zresztą z Twojego bloga.
Używałam maści żywokostowych.
Usuńfantastyczny zbiór, w 2012 tez poznałam Ikarov (olejki) i Luvos (maseczki) ale e roku 2013 mam nadzieję, że poznam je bliżej, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJA także bliżej będę je poznawać.
Usuńja Pat&Rub:) Zapraszam do wzięcia udziału w rozdaniu na moim blogu:)
OdpowiedzUsuńDzięki za zaproszenie. Lecę :)
UsuńTe wszystkie 'glinkowe' kosmetyki bardzo mnie kuszą :)
OdpowiedzUsuńSą ukojeniem dla mieszanych cer :)
UsuńKosmetyki Luvos mnie zaciekawiły, muszę wejść na stronkę. Sporo tego masz!
OdpowiedzUsuńTrochę się zebrało :)
Usuńco do firmy Luvos dopiero odkryłam że mam maseczkę tej firmy(coś mi świtało w głowie po twoich recenzjach że już ją gdzieś widziałam) kupioną u siostry w Niemczech.Muszę ją wykorzystać.A kiedy w lutym wybiorę się do siostry będę szukać tego kremu oczyszczającego,bardzo mnie zaciekawił
OdpowiedzUsuńChyba znajdziesz w aptekach :)
UsuńA ja sobie w DDD kupiłam glinkę myjącą z lavery i ciekawa jestem czy jest ona podobna do tej z luvos. :)
OdpowiedzUsuńLubię białą glinkę Lavery :) Glinki sa podobne. Ale biała jest najdelikatniejsza.
UsuńSame cudowności, tylko cen się obawiam :D
OdpowiedzUsuńTak na pierwszy rzut oka zainteresowały mnie olejki i sól.
Luvos jest marką droższą, IKarov tańszą.
UsuńCeny:
sól za 0,5 kg - 9 zł (na ok. 5 kąpieli)
olejki np. do twarzy 27 zł (wystarczy na ok. 3 miesiące)
olejek do paznokci 14 zł
Najdroższy jest olejek różany do masażu 39 zł. Mój wniosek po używaniu olejków jest taki, że pielęgnacja nimi nie jest aż tak bardzo kosztowna.
Mnie zachwycil produkt od Lusha 'ultrablend' na bazie wosku pszczelego.
OdpowiedzUsuńz nowosci tego rocznych to.. organiczny lubrykant ;) musze tylko go upolowac :)
rosyjskie kosmetyki- mam, uzywam, ale zachwytu nie ma. krem pod oczy fajny, ale szampon juz mniej. krem do buzi ladnie nawilza, ale nic nie matuje chociaz do cery mieszanej i tlustej...
Lusha nie miałam. Co do rosyjskich kosmetyków mam podobne odczucia.
UsuńNie wszystko co z Lusha dobre, ale niektore rzeczy sa przyjemne. A chcialabys cos z Lusha? :) Jesli tak to odezwij sie do mnie. Ostatnio wyslalam jednej blogerce lushowy upominek w ramach swiat ;)
UsuńNo wlasnie, te rosyjskie kosmetyki niby nie sa zle, niby sa ok, ale nie ma wielkiego ach i och. Np. te szampony- mam Baikal, ale osobiscie wole Alterre (i nie chodzi o cene, czy o opakowanie...), ale o to jak dziala na moje wlosy :) Wg mnie zbyt nadmuchaly blogerki.
Dobrze, ze chociaz krzywdy nie robia :)
Dzięki :) Jakoś strasznego parcia na Lusha nie mam. Masz rację, że blogerki zrobiły niesamowitą reklamę rosyjskim komsetykom. Sama mocno się obkupiłam. Składy mają przyzwoite. Ale nie zawsze te kosmetyki działają tak jakby się chciało. Krem do twarzy matujący z Baikal też mam. Męczę się z nim od lipca. Niby dobry, ale nie do końca.
UsuńTeż zachwycam się marką Ikarov a dokładnie tonikiem z różą - genialny dla mojej cery, krem z olejkiem makadamia i różą Lavery, ponadto produkty z borowiną (nie pamiętam marki), których zapach mnie urzekł. Teraz skuszę się na olej laurowy ze względu na problemy stawowe:( bo próbowałam już wszystkiego, a nóż widelec będzie to odkrycie 2013 roku:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCo do toniku, podzielam Twój zachwyt. U mnie olej laurowy sprawdza się w kwestii problemów stawowych. Jak jest lepiej odstawiam, potem znowu wracam. Tak to już jest po poważnych urazach. Oby Tobie pomógł. Z doświadczenia wiem, że moich problemów nie pozbędę się całkowicie. Łagodzę objawy. Pozdrawiam.
Usuń