O roli nawilżania skóry nie trzeba nikogo przekonywać. Kremy
nawilżające stosuję pod makijaż. Nocą natomiast królują odżywcze oleje. Przez
ostatnie miesiące odpowiedniego nawilżenia dostarczał mi Born To Bio Odżywczy
krem do twarzy BIO "Aloes i Bambus".
O kremie przeczytamy:
„Pochodzący z unikalnego wyciągu z kompleksu roślinnego krem
odżywczy na bazie świeżego soku z organicznego aloesu i koncentratu z bambusa,
dla skóry suchej do bardzo suchej.
Wygładza wrażliwe partie twarzy, dostarczając składników niezbędnych
do optymalnego nawilżenia skóry. Dzięki zawartemu w nim masłu shea, chroni
skórę przed utratą nawilżenia, regeneruje ją i nadaje skórze elastyczności i
czystego blasku. Od pierwszej chwili użycia skóra staje się nasycona i posiada
długotrwałą ochronę. Po 8 godzinach od nałożenia, w skórze utrzymuje się ponad
62% nawilżenia.
Kluczowe składniki:
-Aloe Barbadensis Leaf Juice - Aloe Vera - Aloes Zwyczajny
- jeden z najbardziej skutecznych
środków na oparzenia słoneczne i podrażnienia skóry. Wspaniale nawilża suchą
skórę.
-Butyrospermum Parkii — Shea Butter - masło uzyskane z
orzechów z drzewa magnifolii w środkowej Afryce, znane również, jako masło
karite lub masło Afryki. Wspaniały środek zmiękczający, bogaty w kwasy
tłuszczowe i inne składniki odżywcze.
-Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet almond) Kernel Oil - Olej ze
słodkich migdałów - Idealnie zmiękcza i
odżywia skórę.
Skład: Aqua (Water), Aloe Barbadensis (Aloe vera) leaf
juice**, Cetearyl alcohol and cetearyl glucoside, Glycerin, Butyrospermum parkii
(Shea) butter**, Helianthus annuus (Sunflower) seed oil**, Cera alba (Bees)
wax**, Xylitylglucoside and anhydroxylitol and xylitol, Prunus amygdalus dulcis
(Sweet almond) kernel oil**, Coco caprylate, Polyglyceryl-10 nonaisostearate,
Dehydroacetic acid and benzyl alcohol, Cetearyl alcohol, Xanthan gum, Parfum
(Fragrance), Tocopherol, Bambusa arundinacea stem extract, PCA ethyl cocoyl
arginate, Sodium hydroxide, Linalool, Limonene, Citronellol.
Moja opinia:
Moja mieszana cera częściej potrzebuje porządnego nawilżenia
niż matowienia. Wybierając krem kierowałam się przede wszystkim składem. Moja
skóra lubi aloes. To on daje przede wszystkim skórze pić. Innym ważnym składnikiem jest bambus. Sok z liści bambusa bogaty w sole mineralne,
mikroelementy i olejki eteryczne. Pobudza skórę do działania, przyspiesza
przemianę materii w jej komórkach, usprawnia wydalanie toksyn. Dzięki temu
skóra staje się gładsza, świeższa, ma ładniejszy koloryt. Krem ma korzystny
skład dla mojej cery. Jest olej słonecznikowy i olej ze słodkich migdałów. Trochę
obawiałam się masła shea. Dawno temu zakodowałam sobie, że jest bardzo ciężkie,
odżywcze, że może zapychać mieszaną cerę. Skreślam ten mit. U mnie dobrze się
sprawdza. Trudno się odnieść do zapewnień producenta o nawilżeniu skóry po
ośmiu godzinach. Nie robiłam żadnych badań w tym kierunku. Krem po prostu dobrze mi służył. Na koniec zapach – jest ziołowy. Można nawet powiedzieć, że to zapach
skoszonej trawy. Nie jest to moja
ulubiona nuta zapachowa, ale można się przyzwyczaić. Wygodna aplikacja dzięki
butelce airless plasuje ten krem jeszcze wyżej w rankingu ulubionych
kremów. Warto sięgnąć po ten krem.
Nie znam ale bardzo mnie zaciekawił :-)
OdpowiedzUsuńMarka warta uwagi :)
UsuńMuszę w końcu kupić sobie coś z tej marki, tyle o niej czytam...
OdpowiedzUsuńMnie też masło shea nie zapycha porów, a wręcz dobrze służy mojej skórze. Lubię też aloes w kosmetykach.
BTW. Ten Twój aloes, na zdjęciu, wygląda imponująco. A mój złapał jakąś chorobę i padł. ;-(
Chciałabym, aby to był mój aloes. Krem miał sesję wyjazdową i zdjęcia zrobiłąm u mojej przyjaciólki EM. Ma dziewczyna rękę do kwiatów. Olejki mnie kuszą. Kiedyś natomiast miałam krem do rąk - niestety się nie spisał.
UsuńŚliczny krzaczek aloesu :)))
UsuńMoja przyjaciółka ma rękę do kwiatów :) Na ten aloes zawsze patrzę z zazdrością. Stoi sobie w kuchni. Kiedyś w całej swojej niewiedzy zapytałam dlaczego w kuchni, piękniej prezentowałby się w pokoju. Wiecie co usłyszałam, że nie jest dla ozdoby. Zdębiałam. Potem wszystko się wyjaśniło. Łatwo o poparzenia w kuchni. Wystarczy wtedy szybko ściąć liść i szybko przyłożyć aloesowy żel do rany. Ponoć znika w oka mgnieniu.
Usuń:)))
UsuńPrzydałby mi się, bo ja zawsze sobie jakąś krzywdę zrobię....
Ale ja nie mam szans na wyhodowanie takiego cuda.
To tak jak ja :) I krzywda mi się dzieje w kuchni często wielka i nie mam szans na wychodowanie takie rośliny :(
UsuńU mnie masło shea i aloes też dobrze się sprawdzają w pielęgnacji.
OdpowiedzUsuńTo takie uniwersalne składniki :) Ja na mojej liście mam jeszcze olej ze słodkich migdałów.
UsuńNiestety, nie miałam jeszcze żadnego kosmetyku tej marki. Moja skóra też lubi masło shea i aloes, a więc kremik pewnie by się u mnie sprawdził :)
OdpowiedzUsuńPewnie przyjdzie ten czas, że wypróbujesz. Aloes i shea to bardzo dobre połączenie.
Usuńz Born To Bio miałam żel pod prysznic o bardzo dobrym składzie ale dziwnym zapachu. ja mam skórę suchą i akurat masło shea mi służy
OdpowiedzUsuńŻeli nie znam. Zresztą ja sporadycznie używam żeli pod prysznic. Wolę mydło. Czytałam o ich dziwnych zapachach.
UsuńPrzyglądałam się temu kremikowi jakiś czas temu i miałam na niego ochotę, ale rozsądek wygrał - mam trochę kremów w użyciu.
OdpowiedzUsuńI tak trzymać :) rozsądek najważniejszy.
Usuńskład jest zachęcający :-)
OdpowiedzUsuńZgadza się. Aloes i shea to dobre połączenie.
UsuńSuper skład, bardzo mnie zaciekawił :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście skład dobry.
Usuńsłyszałam o tej marce, ale samego kosmetyku nie miałam. widziałam je jednak stacjonarnie, więc przyjrzę im się dokładnie:)
OdpowiedzUsuńMoże się Tobie spodoba, warto zwrócić uwagę na ten krem.
UsuńLubię markę Born to Bio, więc na pewno kiedyś skuszę się na ten krem.
OdpowiedzUsuńWarty wypróbowania.
UsuńMiałam z Born To Bio żel do mycia o tej bambusowo-aloesowej nucie zapachowej i po prostu nie mogłam go znieść. Fetor nie z tej ziemi.
OdpowiedzUsuńPS Bardzo dziękuję za wyczerpującą odpowiedź na moje zapytanie o suplementację.
UsuńTo co wiem to napisałam :)
UsuńŻelu do mycia nie miałam. Krem ma zapach mocno ziołowy.
UsuńNie znam marki, krem wygląda na wart zainteresowania.
OdpowiedzUsuń