Przygotowując się do napisania dzisiejszej notki sprawdziłam czy kosmetyk, o którym będzie opowieść jest jeszcze dostępny w sklepie, w którym go kupiłam. Z wielkim żalem muszę napisać, że nie ma go już w Green Line. A taką miałam ochotę na kolejne opakowanie Mleczka oczyszczającego „Plus” z bio-serwatką do cery wrażliwej.
Na etykiecie mleczka czytamy:
„Łagodzące mleczko o bardzo delikatnym, kremowym zapachu. Odpowiednie do demakijażu cery wrażliwej i alergicznej. Bio-serwatka, skwalan i olej z pestek moreli pielęgnują i łagodnie oczyszczają skórę, zapobiegając jej przesuszeniu.”
Inci: Aqua, Helianthus Annuus Hybrid Oil*, Glycerin, Alcohol, Simmondsia Chinensis Seed Oil*, C14-22 Alcohol, Cetearyl Alcohol, Coco-Glucoside, Squalane, Glyceryl Monostearate, Lac*, Prunus Armeniaca Kernel Oil, Helianthus Annuus Seed Oil, C12-20 Alkyl Glucoside, Tocopherol, Parfum, Oryzanol, Xanthan Gum, Lactic Acid, Citronellol, Limonene, Linalool
* - z kontrolowanych upraw ekologicznych.”
Moja opinia:
Rozpocznę od wydajności tego mleczka. Kupiłam go w połowie lipca. Mleczko skończyło się w połowie października. 150 ml wystarczyło więc na 3 miesiące. Używałam go do porannego i wieczornego oczyszczania twarzy. Mogę więc spokojnie powiedzieć, że jest bardzo wydajne. O wydajności niewątpliwie decyduje konsystencja. Mleczko nie było ani zbyt gęste, ani zbyt rzadkie. Taka konsystencja śmietany. Zapach był delikatny, lekko mleczny. Mleczko to kupiłam z ciekawości. Z reguły tego typu kosmetyki należy usuwać z twarzy za pomocą wilgotnych płatków kosmetycznych. To mnie od mleczek odstrasza. O tym mleczku przeczytałam, że należy go spłukiwać wodą. I tak też robiłam. Na lekko wilgotną twarz nanosiłam odrobinę mleczka, chwilę masowałam i spłukiwałam wodą. Buzia czysta i gotowa do dalszych pielęgnacyjnych zabiegów bardzo to mleczko polubiła. Nie mam cery zbytnio wrażliwej. Czasami zdarzają się jakieś podrażnienia na suchych policzkach. Używając tego mleczka stwierdziłam, że suche policzki znormalniały.
Mam nadzieję, że mleczko jeszcze będzie dostępne. To nie pierwszy kosmetyk marki Bioturm, który bardzo dobrze służy mojej cerze i włosom. Popatrzcie co jeszcze jest w moim „bioturmowym” koszyczku.
Niektóre z kosmetyków zmieniły opakowania. O szamponie już Wam pisałam tutaj. Który z kosmetyków przykuł Waszą uwagę? Też macie takie kosmetyki, które dobrze Wam służyły, a Wy nie mogłyście już ich kupić?
szkoda że takie dobre produkty znikają ze sprzedaży
OdpowiedzUsuńOj tak. Z drugiej strony jednak rozumiem sprzedawców.
UsuńPiękny zestaw!
OdpowiedzUsuńJa też mam kilka takich kosmetyków, które polubiłam i zostały wycofane albo z kraju albo z produkcji - woda do demakijażu oczu yves rocher, szampon i kremy kuomaye, peeling do ciała ikove.
Trochę "bioturmów" mam :) Marka do zadań specjalnych. Żałuję odżywki, której już nie ma u nas.
UsuńFajny zestaw, ja akurat za mleczkami nie przepada, ale inne kosmetyki z tej serii są ciekawe
OdpowiedzUsuńPewnie nie lubisz mleczek, bo trzeba je usuwać wacikami?
UsuńZupełnie nie znam tej marki. Mleczka bym pewnie nie kupiła gdyż nie używam mlecze, po prostu ich nie lubię. Chętnie natomiast poznałabym inne ich produkty np. masła do ciała czy kremy.
OdpowiedzUsuńMasła do ciała nie miałam. Kremy są za to do zadań specjalnych. No i rumiankowy - rodzinny.
Usuńnie znam ;/ nie widziałam ale z chęcią bym wypróbowałą :)
OdpowiedzUsuńPolecam markę osobom mającym problemy ze skórą.
UsuńSzkoda, że już go nie ma. Bardzo często tak mi się zdarza, ze odkryję coś świetnego, a wtedy to wycofują!
OdpowiedzUsuńFirmę znam. Produktów pełnowymiarowych nie miałam, ale miałam próbkę maści, która mnie zachwyciła, ale do zakupu nie doszło ;) Generalnie produkty tej firmy są dość trudno dostępne - w sklepach internetowych pojawiają się i znikają.
OdpowiedzUsuńJa kupuję w Green Line. Widziałam jeszcze na Ecco Verde,
Usuń