Maseczki w pielęgnacji twarzy są nieodzowne. Każda z nas o
tym wie. Ja w ostatnich miesiącach znacznie mniej uwagi poświęcałam własnym
potrzebom. Zabiegana byłam bardzo. Wszystko to negatywnie się na mnie odbiło.
Na zdrowiu, na cerze. Nawet nie wspominam, że na bloga również nie mam tyle
czasu ile bym chciała. Jeśli chodzi o maseczki to nie ma żadnego
usprawiedliwienia. Przecież nałożenie maseczki nie jest ani trudne, ani
czasochłonne. Postanowiłam bardziej o siebie zadbać. Maseczka dwa razy w
tygodniu być musi. Takie sobie wyznaczyłam minimum.
W ten mój plan dobrze wpisują się nowe maseczki Lavery.
Na pierwszy ogień z trzech nowych maseczek Lavery, które
kupiłam poszła Maseczka do twarzy głęboko oczyszczająca.
Producent tak
rekomenduje maseczkę:
„Delikatnie rozjaśnia
skórę i nawilża ją. Sól z Morza Martwego i limonka dogłębnie oczyszczają skórę
z martwego naskórka oraz zanieczyszczeń.
Składniki aktywne:
sól z Morza Martwego: rozjaśnia i oczyszcza skórę, działa
przeciwbakteryjnie i dezynfekująco.
ekstrakt z limonki: odświeża skórę, intensywnie nawilża oraz
pobudza mikrokrążenie skóry.
Skład: Water (Aqua), Silica, Glycerin, Alcohol*, Xanthan
Gum, Coco-Glucoside, Sea Salt (Maris Sal), Zinc Oxide, Titanium Dioxide (CI
77891), Citrus, Limon Fruit Extract*, Hamamelis Virginiana (Witch Hazel)
Water*, Potassium Cetyl Phosphate, Zinc PCA, Magnesium Aluminum Silicate,
Citric Acid, Lactic Acid, Tartaric Acid, Sodium Hyaluronate, Fragrance
(Parfum)**, Linalool**, Citronellol**, Limonene**, Benzyl Salicylate**, Geraniol**
* składniki z upraw ekologicznych
** naturalne olejki eteryczne.”
Moja opinia:
Maseczka w saszetce o pojemności 8 ml przeznaczona jest do
jednorazowego użytku. Taka ilość wystarcza na dokładne pokrycie twarzy i szyi. Maseczka ma śnieżnobiałą barwę. Pachnie
delikatnie, bardzo przyjemnie. Konsystencja jest dość rzadka. Maseczka jednak
nie spływa z twarzy. Po około 10 minutach delikatnie zasycha, ale nie tak jak
maseczki z glinki. Producent zaleca trzymanie maseczki na twarzy 10 minut. Ja
miałam ją 15 minut. Nie wpłynęło to na podrażnienie cery. Maseczkę zmywałam
wodą wykonując delikatny masaż. Pod palcami wyczuwam delikatne drobinki. To
sól.
Maseczka dobrze oczyszcza skórę. Nie podrażnia. Trochę się tego obawiałam
z uwagi na jej obecnoścć W mojej ocenie jest bardzo łagodna. Kupiłam tylko
jedną saszetkę w sklepie Zdrowe Kosmetyki (klik). Wiem, że tych saszetek będzie
więcej. Moja cera polubiła tę nowość Lavery.
Natknęłyście się już może na nowe maseczki Lavery?
Odpowiadają Wam maseczki w saszetkach?
Przyjemny skład, myślę, że mogłaby się sprawdzić. Niestety, nie mam dostępu do tej marki za choinkę.... ;(
OdpowiedzUsuńJa kupuję Laverę tylko w sklepach internetowych. Stacjonarnie nie mam dostępu. Z zresztą wydaje mi się, że trudno o naturalne kosmetyki w sklepach stacjonarnych. Internetowe sklepy dają za to ogromny wybór.
UsuńTeż lubię kupować w tym sklepie zdrowe kosmetyki
Usuńmają imponującą ofertę Eko .
Zakupy tam to prawdziwa przyjemność :)
UsuńSytuacja podobna jak z moim indyjskim olejem do włosów. W składzie mamy aż dwa filtry przeciwsłoneczne (Zinc Oxide, Titanium Dioxide). Po co? Przecież żadna z nas nie wychodzi z domu z nałożoną na twarz maseczką. Maseczka opakowana jest w folię aluminiową, która światła raczej nie przepuszcza. Nie rozumiem po co te filtry i to w kosmetyku certyfikowanym.
OdpowiedzUsuńSłuszna uwaga. Jeśli chodzi o dwutlenek tutanu to przypuszczam, że producent użył go w innym celu, a mianowicie jako naturalny biały barwnik. W tej maseczce zaskoczyło mnie to, że jest ona śnieżnobiała,
UsuńPrzypuszczalnie ta sama zasada dotyczy tlenku cynku. Substancja ta występuje pod postacią białego proszku. Użyty jednak jako pigment powinien byc oznaczony w INCI jako CI 77947 (numer Color Index).
UsuńPrzejrzałam na stronie Skarbca Natury składy kilku maseczek Lavery w saszetkach i w żadnej nie znalazłam filtrów, a więc można się bez nich obejść. W tym przypadku chyba rzeczywiście chodziło o ten biały kolor. Tyle tylko, że nie wiadomo po co. Przecież maseczka wcale nie musi być śnieżnobiała. Możliwe, że tlenek cynku został użyty ze względu na właściwości gojące, co ma znaczenie np. przy cerze trądzikowej.
UsuńJa osobiście staram się unikać dwutlenku tytanu, chociaż nie zawsze to się udaje. Jeśli idzie o filtry, to bezpieczniejsze są te, które odbijają światło słoneczne jak np. tlenek cynku. Natomiast dwutlenek tytanu pochłania światło. Jeśli cząstka dwutlenku tytanu pochłonie kwant światła staje się półprzewodnikiem, co prowadzi do powstania jednego z najsilniejszych oksydantów (rodnika hydroksylowego) niszczącego komórki skóry i przyspieszającego proces starzenia. Dziwię się, że dwutlenek tytanu dopuszczany jest do stosowania w kosmetykach w ogóle, a tym bardzie w produktach naturalnych.
Nie znam się tak do końca na tym pochłanianiu kwantu światła. Prawie każdy mineralny kosmetyk ma tlenek tytanu.
Usuńciekawe maseczki, lubię saszetkowe, bardziej mobilizują do używania
OdpowiedzUsuńTo fakt :) dlatego je lubię.
UsuńNie znam tej maseczki, ale zaciekawiła mnie. Lubię maseczki w saszetkach i od czasu do czasu je kupuję.
OdpowiedzUsuńJeśli nie znasz to musisz kiedyś ją wypróbować.
Usuń