Przyłączyłam się do październikowej akcji maseczkowej. Maseczki stosuję regularnie, bo … pozwalają mi pięknieć. Dzisiaj chciałam Wan napisać o maseczce, którą lubię najbardziej. Za co ją lubię? Za prostotę, efektywność, niski koszt. Jest nią glinka biała.
Glinki to wielkie naturalne dobrodziejstwo. Pozwólcie, że napiszę kilka zdań o ich historii. Glinki znane są w kosmetyce i medycynie od ponad 3000 lat. Stosowano je nie tylko, jako środka skutecznie pielęgnującego skórę, ale także zażywano je wewnętrznie - np. zmieszane z wodą lub pożywieniem (w celach ochrony przed zakaźnymi chorobami np. dezynterią w czasie I wojny światowej). Używano ich jako środka konserwującego - np. do balsamowania mumii. Metoda leczenia glinkami nazywana jest agrilloterapią (z łac. agri - ziemia).
Wzmianki o leczniczych właściwościach glinek można znaleźć w Biblii a także np. w "Historii Naturalnej" napisanej wieki temu przez słynnego arabskiego medyka Avicennę. Do dziś mieszkańcy niektórych państw Dalekiego Wschodu czerpiąc wodę z rzek mącą ją tak by niewielka ilość glinek, która zmiesza się z wodą podnosiła ich odporność i polepszała funkcjonowanie organizmu. Agrilloterapia szczególnie popularna jest np. w Niemczech i Szwajcarii gdzie ceni się bardzo zarówno naturalną kosmetykę jak i naturalne sposoby leczenia. Wspominałam Wam o glince Luvos odkrytej przez niemieckiego naturoterapeutę Adolfa Just.
Czym są glinki?
Glinki zaliczane są do peloidów (z gr. pelos - błoto ) - występujących naturalnie w przyrodzie surowców leczniczych, które powstały w wyniku szeregu rozmaitych procesów biologicznych i geologicznych.
Peloidy to takie grupy surowców, jak:
• biolity (muły, torfy), czyli wapienne skały osadowe pochodzenia organicznego
• abiolity (glinki sedymentacyjne) tj. skały osadowe pochodzenia nieorganicznego
• ziemie lecznicze powstałe w wyniku wietrzenia minerałów (glinki, margle)
Glinki wydobywane są z wnętrza ziemi z głębokości od około 20 do ponad 70 metrów (w zależności od rodzaju glinki). Powinno być to wykonywane przy pomocy drewnianych narzędzi gdyż wydobywanie przy użyciu metalu niszczy częściowo magnetyczne właściwości glinek (wówczas po wydobyciu powinno się suszyć glinki naturalnie na słońcu, co uaktywnia ponownie ich właściwości magnetyczne).
Rozpisałam się na temat glinek. Jak już wspomniałam lubię glinkę białą. Z założenia jest to glinka przeznaczona do pielęgnacji cery wrażliwej, suchej, zmęczonej, naczyniowej, z oznakami starzenia. Delikatnie ściąga pory, odżywia i wygładza skórę.
Oto rekomendacja tego produktu:
„Glinka francuska biała to łagodny, w 100% naturalny produkt mineralny. Zawiera cenne mikroelementy, sole mineralne oraz tlenek glinu (który odpowiada za właściwości ściągające i zabliźniające). Delikatnie oczyszcza, jednocześnie nie pozbawiając skóry bariery ochronnej. Glinka ta również ujędrnia, i nadaje zdrowy odcień skórze.
Skład mineralny:
Krzemionka SiO2 - 58.79%
Tlenek glinu Al2O3 - 22.04%
Tlenek żelaza Fe2O3 - 5.95%
Tlenek manganu MnO - 0.06%
Tlenek magnezu MgO - 4.55%
Tlenek wapnia CaO - 2.45%
Tlenek sodu Na2O - 3.55%
Tlenek potasu K2O - 1.53%
Tlenek tytanu TiO2 - 0.80%
INCI: Montmorillonite
Pochodzenie: Francja
Postać: Biały proszek
Wilgotność: 7.89%
pH: 8.12
Gęstość nasypowa: 700 g/l
Granulometria: 90% < 50 mikrometrów
Przygotowanie maseczki z glinki jest bardzo proste.
Do suchej glinki dolewam taką ilość wody , aby uzyskać konsystencję gęstej śmietany. Biorę dwie łyżeczki glinki (około 10 g).
Nakładam na twarz i gotowe. Nie pozwalam maseczce zaschnąć. Po 15 minutach zmywam wodą. Zamiast wody można oczywiście użyć hydrolatów, można dodać także oleje. Ja pozostaję przy tym najprostszym rozwiązaniu, czyli glince i wodzie. Glinkową maseczkę obowiązkowo nakładam raz w tygodniu. Cera po niej jest wyraźnie odświeżona.
I jeszcze jedna ważna uwaga:
Wspominałam już, że przygotowując glinkowe maseczki należy pamiętać, aby używać szklanej lub drewnianej miseczki. Do mieszania należy także użyć drewnianej szpatułki lub szklanej bagietki. Robi się to po to, aby glinka nie straciła swoich magnetycznych właściwości.
A jak u Was przebiega Akcja maseczka? Lubicie glinki? Stosujecie je systematycznie czy tylko z doskoku?
Do akcji się nie przyłączam, bo i tak cały rok stosuje maseczki dwa razy w tygodniu. A glinki bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńDla mnie ta akcja jest raczej motywacją do napisania recenzji :) Ja także jestem dość systematyczna.
UsuńGlinki znam w zasadzie z Twojego bloga :)
OdpowiedzUsuńJeszcze żadnej nie stosowałam, niestety.
Przyjdzie kiedyś ten dzień, kiedy w końcu złożę zamówienie na te wszystkie naturalne mazidełka z mojej "chciej listy" :)
Na wszystko jest swój czas. Na pewno jakoś odpowiednią glinkę do swojej cery dobierzesz.
UsuńNajczęściej używam glinki zielonej, ze względu na moją cerę, ale coraz bardziej chce mi się wypróbować inne, np. różową :)
OdpowiedzUsuńMam cerę mieszaną, glinka zielona jest zbyt mocna dla suchych partii cery. Różową juz próbowałam :)
UsuńNie lubię glinek, a raczej moja skóra nie lubi. A tyle zachwytów ciągle czytam...
OdpowiedzUsuńA jakie preferujesz maseczki ?
UsuńZaciekawiłaś mnie tą glinką, z chęcią bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńWszyscy dziś chwalą tę glinkę.
OdpowiedzUsuńTeż bardzo lubię glinkę białą.
Maseczkujemy się i glinkujemy :)
UsuńZobaczyłam na fb, mówisz polecam, no to czytam :)
OdpowiedzUsuńSuper produkt, również uwielbiam glinki, ale ja wolę zielone, bo mam cerę mieszaną z tendencją do przetłuszczenia się. Glinki to cudowny dar natury!
Ja lubię glinki jeszcze za to, że są tanie. Mam cerę mieszaną i mnie bardziej służy glinka biała. Sporadycznie używam zielonej. 250 g wystarczy mi na jakieś 7 miesięcy. A koszt 17,50 zł. Naturalna pielęgnacja nie musi być kosztowna.
Usuńja stosuję maseczki regularnie, dwa razy w tygodniu :) raz w tygodniu coś oczyszczającego i raz nawilżającego lub regenerującego :)
OdpowiedzUsuńI tak trzymać :)
UsuńJa także lubię maseczki :) Przyłączyłam się do akcji, ale z powoduchwilowego braku aparatu nic nie piszę. Glinki to wielki skarb natury.
OdpowiedzUsuńPrzez aparatu rzeczywiście ciężko :(
UsuńBardzo lubię glinki, jak dotąd stosowałam zawsze gotowe maseczki z glinkami, ale teraz planuję wziąć się za stworzenie własnej glinkowej mikstury ;)
OdpowiedzUsuńGlinkowe własne mikstury sa bardzo proste :)
Usuńja stosuję gotowe maseczki, bo tak jest mi łatwiej. chociaż to brzmi bardzo zachęcająco. no i wydaje się być bardziej naturalne... sama nie wiem... może kiedyś się skuszę :)
OdpowiedzUsuńNaturalne i proste :)
UsuńZanosi się chyba na to, że w maseczkowej akcji będą królowały glinki. Ja też zamierzam o nich pisać :)
OdpowiedzUsuńCzekam na Twoje recenzje :)
UsuńA co to za gagatek wskakuje do glinki ? ;-D
OdpowiedzUsuńMały Głód z chęcią pałaszuje glinkę :) Jego dawka to dwie łyżeczki.
Usuńbardzo lubie maseczki z glinki chyba najlepiej na mnie dzialaja...
OdpowiedzUsuńBialej jeszcze nie mialam, musze wyprobowac. A plastikowa lyzeczka tez nie mozna mieszac?? Moze byc porcelanowa miseczka? :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że ogą być. Byle nie metal.
UsuńUwielbiam glinki :)
OdpowiedzUsuńOsobiście chyba bardziej wolę glinkę zieloną:) Jeżeli ktoś bardzo lubi glinki to polecam coś innego co prawda, ale również mega fajnego. Mam na myśli : Ziemię wulkaniczną- niedość, że za jej sprawą robimy delikatny peeeling, to również ma masę własciwości, dzięki którym skóra jest piękniejsza- ja używam akurat tej z ABACOSUN.
OdpowiedzUsuń