Postanowiłam, że już do świąt nie będzie kosmetycznych
notek. Zostało tylko kilka dni. Na ulicach ludzi ogarnęło czyste szaleństwo.
Z roku na rok coraz większy pęd. I po co to wszystko? Czy nie zatracamy tego co
najważniejsze w świętowaniu Bożego Narodzenia?
Aby oderwać siebie od tego szaleństwa postanowiłam ponownie
sięgnąć po przeczytaną kilka lat temu książkę Vladimira Volkoffa pt. „Kroniki
anielskie”.
Wydawca tak pisze:
„Kroniki anielskie
to opowieść o dwunastu misjach Boskich posłańców w różnych miejscach i czasach
– od zniszczenia Sodomy poczynając, a na próbie zbawienia Lenina kończąc. Jeden
z funkcjonariuszy anielskich zostaje obarczony zadaniem wyszukania kandydatki na
Matkę Syna Bożego. Inny próbuje uchronić Judasza od podszeptów „Tego Drugiego”.
Jednak aniołowie nie zawsze wywiązują się ze swoich zadań.
Ze znawstwem tematu autor opisuje aniołów jako „służby
specjalne Boga”. Kiedy w Stworzeniu zaczyna coś szwankować, anielska gwardia
zostaje wysłana na ziemię. Pragnąc za wszelką ceną doprowadzić ludzi do
zbawienia, sięga po niekonwencjonalne metody.
Odkrywając nowe obszary szpiegowskiej metafizyki, Volkoff
jeszcze raz dowodzi, że jest pisarzem wybitnym, przed którym żadne tajne służby
nie mają tajemnic.”
Wybrałam jeden z fragmentów:
Lubię prozę Volkoffa. Przeczytałam wszystko co ukazało się
nakładem naszych wydawnictw. Thrillery szpiegowskie takie jak Montaż, Gość
papieża, Carskie sieroty, Spisek czy Werbunek nie mają sobie równych. Mnie, mimo powagi
tematów, urzekła lekkość pióra Volkoffa. Czyż nie czyta się zaprezentowanych wyżej słów z niekłamaną przyjemnością?
Każde słowo kolejnych powieści
czytałam z wielką przyjemnością.
"Kroniki anielskie" niczym nie ustępują wymienionym
tytułom. Szpiegowska metafizyka. Może tego anielskiego pierwiastka nam brak? Anioły skutecznie oderwały mnie od przedświątecznej gonitwy. Nie żałuję czasu spędzonego z książką. A Wam temat "anielskich służb specjalnych" zostawiam pod rozwagę. A może znacie prozę Volkoffa? Podzielcie się swoimi przemyśleniami.
Niestety, nie czytałam żadnej książki tego autora ale z tego co piszesz wynika, że warto się o ich lekturę pokusić :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie warto :)
Usuńdziękuję Ci Łucja za ten wpis... teraz wiem, że nasza Fasolka jest w bezpiecznych rekach "anielskich służb specjalnych"... I może kiedy zostanie Aniołkiem będzie nas chronić tu na ziemi, choć kolej rzeczy jest taka, że to my mieliśmy Ją chronić...
OdpowiedzUsuńPati, jest Aniołkiem od pierwszego dnia. Nigdy nie wiadomo kto kogo ma chronić. Tak ten świat jest urządzony ....
Usuń