Dla Was piszę

11 grudnia 2012

Luvos Maseczka nawilżająca z probiotykiem i wyciągiem z aloesu

Nie lubię zimy. Wiatr, mróz, ciepłe powietrze w pomieszczeniach dewastują moją skórę. Moja mieszana cera chce pić!

Aby łagodzić pragnienie mojej skóry sięgnęłam po Maseczkę nawilżającą z probiotykiem i wyciągiem z aloesu.

Producent takimi słowami przekonuje nas do używania tej maseczki:

„Dostarcza skórze odpowiednią ilość wilgoci, przez co czyni ją bardziej gładką, miękką i mniej podatną na powstawanie drobnych zmarszczek. Zawiera specjalny kompleks nawilżający w skład, którego wchodzą czynne kultury probiotyczne oraz wyciąg z aloesu. Dodatkowo cenne minerały i pierwiastki śladowe pochodzące z glinki Luvos poprawiają mikro-krążenie oraz zwiększają stopień interakcji kompleksu nawilżającego w komórkach skóry. Systematyczne stosowanie maski rewitalizuje skórę, przywracając jej miękkość, elastyczność i świeży wygląd.

Skład (INCI): Loess, Kaolin, Talc, Squalane, Simmondsia Chinensis Seed Oil (Jojoba)*, Lactobacillus Milk, Calcium, Phosphorus, Magnesium, Zink Ferment, Aloe barbadensis, Distarch Phosphate, Sucrose Palmitate, Sucrose, Glyceryl Stearate Citrate, Glyceryl Stearate, Mannan, Xanthan, Parfum** ( Linalool, Citronellol), CI 77499, CI 77492, CI 77491 (iron oxides)

* z kontrolowanych upraw biologicznych

 ** z naturalnych olejków eterycznych

Sposób przygotowania maski w proszku:

Proporcja: na 1,5 łyżeczki proszku dodać 1 łyżeczkę wody, wymieszać do uzyskania kremowej konsystencji. Nakładać na oczyszczoną skórę twarzy, szyi i dekoltu, omijając okolice oczu i ust. Po upływie 10-15 minut, maskę zmyć delikatnie letnią ciepłą wodą; dla uzyskania lepszego efektu peelingującego można użyć do tego celu bawełnianych płatków do demakijażu. Optymalną pielęgnację po stosowaniu maski zapewni użycie Kremu rewitalizującego z glinką mineralną LUVOS®.

Wydajność: 10-12 aplikacji”


 Moja ocena:

Drobniuteńki beżowy proszek umieszczono w ładnym szklanym słoiku. Z mrożonego szkła. Taki widok raduje moje oczy po otwarciu pudełka. Szklane słoiczki i butelki to najwłaściwsze opakowania dla kosmetyków. Nie lubię plastiku. Niestety większość kosmetyków ma takie opakowania. Szklany słoik czy butelkę zawsze można wykorzystać. Ja  nie wyrzucam takich opakowań. Zawsze znajduję dla nich zastosowanie. Wracając jednak do maseczki. Beżowy proszek ma przyjemny zapach. Aby uzyskać maseczkę trzeba połączyć około 1, 5 łyżeczki proszki z wodą. Ja na jedną aplikację biorę łyżeczkę. W zupełności wystarczy. Dodaję odrobinę wody i pozostawiam na kilka minuta, by składniki dobrze się połączyły. Używam porcelanowej łyżeczki do nabierania glinki. Tak się nauczyłam, że glinek nie należy łączyć z metalem. To wszystko po to, by zachować właściwości minerałów zawartych w glinkach.

Po kilku minutach na twarz nakładam papkę w kolorze mlecznej czekolady. Zostawiam na 15 minut, potem zmywam.

I co widzę? Zadowoloną napojoną skórę. Nawilżenie jest u mnie wyraźnie odczuwalne. Maseczka także delikatnie wyrównuje i ożywia koloryt. Mimo jasnej karnacji nie wyglądam blado. Maseczkę stosuję dwa razy w tygodniu. Jest wydajniejsza niż pisze to producent. Myślę, że wystarczy mi na 15-17 aplikacji. Jest to kosmetyk certyfikowany (BDIH).

Moją uwagę w składzie tego kosmetyku wzbudził talk. Ten minerał różnie jest oceniany. Jeśli chodzi o pudry unikam talku. W przypadku gdy talk pokrywa skórę cienką, ale trwałą warstewką, może wchodzić w relację z łojem, potem i innymi kosmetykami, tworząc substancję utrudniającą oddychanie i czynności wydzielnicze skóry. W skrajnych przypadkach może przyczyniać się do rozwoju stanów zapalnych. Jest stosunkowo łatwy do usunięcia z powierzchni skóry. W przypadku cery tłustej może zapychać pory.

Maseczkę trzymam na twarzy 15 minut. Talk nie ma więc zbyt długiego kontaktu ze skórą. Przebolałam ten składnik maseczki. Zbyt dobrze działa na moją cerę, abym mogła z niej zrezygnować.

Maseczka ta nie należy do tanich. Słoiczek 90 g kosztuje około 73 zł. Warto szukać okazji do tańszych zakupów.

W sklepie Bio Lady (klik) jest obecnie na nią promocja. Cena tej maseczki to 56 zł.  Warto skorzystać.

Ja z pewnością po skończeniu tej maseczki sięgnę po kolejne Luvosy. Bardzo polubiłam kosmetyki z glinką Luvos. Odpowiadają mojej cerze.

Znacie kosmetyki Luvos? Co sądzicie o opakowaniach kosmetyków? Plastik czy szkło?

17 komentarzy:

  1. prezentuje się bardzo bardzo zachęcająco,ale cena to kosmos

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W regularnej cienie przy założeniu na 12 razy - koszt jednej maseczki to 6 zł.

      Usuń
  2. Rzeczywiście ciekawy skład, poza tym talkiem. Ja jakoś od dawna nie kupowałam gotowych. Robię sobie swoje.... Bardzo to lubię. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. cena bez promocji powala ale zawsze można zagadać z mikołajem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. cena troszkę wysoka jak za glinkę z dodatkami :(
    ale opakowanie śliczne, też zawsze zostawiam sobie rózne opakowania do ponownego użycia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może w plastiku byłoby taniej. Z pewnością wykorzystam ten słoiczek.

      Usuń
  5. cena wysoka ale czasami warto zainwestować ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Za drogo- nawet na efekty.
    Ja kupilam kilogram zielonej glinki. Do tego spirulina. Do tego d-panthenol i mam ten sam efekt co Ty :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Mi również kosmetyki Luvos przypadły do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. szkoda że są drogie dla mnie nawet te 50 to dużo, niestety...
    pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń

Chętnie czytam Wasze komentarze i za każdy dziękuję.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...